Start
Cześć! Nazywam się Iwona Kibil.
Jestem absolwentką studiów magisterskich na kierunku dietetyka.
Specjalizuję się w diecie roślinnej i od lat udowadniam, że ta dieta może być zdrowa i smaczna.
Mam wieloletnie doświadczenie w pracy z pacjentami na dietach roślinnych, zarówno zdrowych, jak i z różnymi schorzeniami i dolegliwościami.
Napisałam dwie książki (“Wege. Dieta roślinna w praktyce”, “Wegerodzina“ wydawnictwa PZWL). Jestem też autorką rozdziału na temat diet wegetariańskich w podręcznku “Żywienie w chorobach serca” wydawnictwa PZWL oraz współautorką kilka e-booków (możesz je znaleźć tutaj).
Na mojej stronie znajdziesz mnóstwo darmowych treści: artykułów, przepisów, podcastów i porad dotyczących diety roślinnej. Zapraszam Cię do czytania i interakcji!
Artykuły na temat bilansowania diety roślinnej.
Siemię lniane znane jest od tysięcy lat. Jest jedną z najstarszych uprawianych roślin oleistych. W naszej kuchni znamy je głównie jako źródło kwasów omega-3, zastępnik jajka oraz lekarstwo na problemy żołądkowo-jelitowe, ale bez wahania możemy zaliczyć je do naszych rodzimych super food, gdyż siemię lniane w pełni zasługuje na tytuł. Siemię lniane jest bardzo praktycznym produktem. Po pierwsze wartościowym pod kątem składników odżywczych. Zawiera bardzo dobre tłuszcze, w szczególności roślinne kwasy omega-3 (kwas alfa-linolenowy), po drugie błonnik i lignany, które mają bardzo korzystny wpływ na nasze zdrowie, a po trzecie, siemię w kuchni roślinnej stanowi idealny zamiennik jajka. W tym artykule postaram się przybliżyć Ci kilka praktycznych informacji na temat siemienia lnianego w naszej diecie. Siemię lniane na dolegliwości żołądkowo-jelitowe Kleik z siemienia lnianego jest znanym od lat sposobem na uśmierzenie bólu jelit. Wyściela śluzówkę jelita, tworząc w nim warstwę ochronną. W wyniku fermentacji bakteryjnej błonnika rozpuszczalnego, który siemię lniane zawiera, bakterie jelitowe wytwarzają krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe, tj. octowy, propionowy, masłowy. Te obniżają pH w świetle jelita grubego, sprzyjają namnażaniu się bakterii kwasu mlekowego i jednocześnie tym samym zapobiegają namnażaniu się bakterii chorobotwórczych. Siemię lniane może pomóc w odchudzaniu Ponieważ zawiera dużo błonnika, wiąże wodę i pęcznieje w przewodzie pokarmowym, daje szybkie uczucie sytości, co wpływa na zmniejszenie porcji spożywanych posiłków. Siemię lniane a właściwości antynowotworowe U kobiet po menopauzie ze zdiagnozowanym nowotworem piersi regularne spożycie 25 g zmielonego siemienia lnianego dziennie wskazało na zmniejszenie proliferacji komórek nowotworowych i zwiększoną apoptozę (zaprogramowaną śmierć komórek). W badaniach na zwierzętach spożycie siemienia lnianego miało właściwości antynowotworowe i hamujące wzrost guzów estrogenozależnych. Ponadto są przesłanki, że regularne spożycie siemienia może przyczyniać się do redukcji nowotworu prostaty, okrężnicy, jelit i płuc. Efekt antynowotworowy siemienia lnianego zależy od całości jego składu, ale głównie związany jest z zawartością w nich lignanów należących do izoflawonów. Te po spożyciu, przy udziale bakterii jelitowych przetwarzane są do związków — enterodiol i enterolakton, które mają działanie przeciwutleniające i słabe działanie estrogenowe. Po zmetabolizowaniu są wydalane z moczem. W niektórych badaniach wykazano, że kobiety, które mają wyższą zawartość enterolaktonu w moczu, mają jednocześnie niższe ryzyko wystąpienia nowotworu piersi. Ludzki estrogen występuje w dwóch głównych formach: estradiolu (E2) i estronu (E1). Estradiol jest utleniany w wątrobie do estronu, który następnie może być hydroksylowany do jednej z kilku form o różnej sile działania estrogenowego. Dwie główne z tych form to 2-hydroksyestron (2OHE1) – stosunkowo słaby estrogen, oraz 16 -hydroksyestron (16OHE1), który zwiększa proliferację linii komórkowych raka piersi. Badania wskazują na to, że kobiety z niskim stosunkiem 2OHE1 do 16OHE1 w moczu mają zwiększone ryzyko zachorowania na raka piersi zarówno przed jak i po wystąpieniu menopauzy. Z badań wiemy, że spożycie 25 g mielonego siemienia lnianego dziennie może poprawić stosunek molowy 2OHE1 do 16OHE1 w kierunku słabszej formy estrogenu i tym samym mieć efekt ochronny w przypadku wystąpienia nowotworu piersi. W jednym badaniu 28 kobiet po menopauzie spożywało 10 lub 25 g siemienia lnianego na dzień przez 7 lub 16 tygodni. Zaobserwowano u nich zwiększone stężenie 2OHE1 w wydalanym moczu bez jednoczesnego zwiększonego wydalania 16OHE1. Ogólnie oprócz stężenia estrogenów we krwi, dużą rolę może odgrywać masa ciała kobiet, gdyż otyłość przyczynia się do zwiększenia stężenia krążących estrogenów we krwi. W jednym z badań spożycie 15 g siemienia na dzień miało redukujący wpływ na estrogeny we krwi u kobiet otyłych po menopauzie. Ponadto lignany mają właściwości redukujące stężenie insulinopodobnego czynnika wzrostu-1 (IGF-1), którego podwyższone stężenie w organizmie związane jest z wyższym ryzykiem nowotworów. Choć nie wszystkie wyniki badań oceniające wpływ spożycia siemienia lnianego na redukcję ryzyka nowotworów piersi są spójne (niektóre nie wykazały żadnego związku), na pewno warto rozważyć regularne spożycie siemienia lnianego, korzyści ze spożycia tych nasion jest sporo i nie ma przy tym niekorzystnych efektów. Regularne spożycie siemienia lnianego łagodzi również objawy menopauzy. Siemię lniane redukuje ryzyko chorób sercowo-naczyniowych Te małe nasionka są również źródłem tłuszczów omega-3. Kwasy omega-3, jakie można znaleźć w siemieniu lnianym to ALA, czyli kwas alfa-linolenowy. Jest on prekursorem dwóch najważniejszych tłuszczów z rodzaju omega-3, kwasów: dokozaheksaenowego (DHA) i eikozapentaenowego (EPA) w organizmie. Niestety konwersja tych kwasów z nasion lnu jest dość mało wydajna, ale już spożycie samego kwasu ALA ma duże korzyści zdrowotne. Ma m.in. właściwości przeciwzapalne, obniżające stężenie cholesterolu frakcji LDL (potocznie nazwanej tą „złą” frakcją cholesterolu), a także trójglicerydów. Ponadto w badaniach wykazano, że spożycie 30 g siemienia lnianego (3 łyżki) w ciągu dnia, wpływa na obniżenie ciśnienia tętniczego krwi. Regularne spożycie siemienia lnianego zmniejsza ryzyko zawału serca, incydentów sercowo-naczyniowych oraz udaru mózgu. Dzieje się tak za sprawą składników aktywnych zawartych w siemieniu — lignanów, o których wspominałam wcześniej. Co więcej, kwasy omega-3 wpływają na redukcję markerów zapalnych w organizmie (czyli wskaźników takich, jak CRP, TNF-α, IL-1-beta, tromboksan B5 i prostaglandyna E5) i wzrost produkcji przeciwzapalnych eikozanoidów. Siemię lniane a cukrzyca typu 2 Składniki zawarte w siemieniu lnianym poprawiają profil glikemii. Wiele badań wskazuje na poprawę profilu glukozy, insuliny i redukcję wskaźnika hemoglobiny glikowanej przy regularnym spożyciu siemienia lnianego. Dodatek siemienia lnianego do posiłków opóźnia opróżnianie żołądka, dzięki czemu glukoza przyswaja się wolniej. Siemię lniane w kuchni — jak je przygotować, aby było najkorzystniejsze dla zdrowia? Kwas alfa-linolenowy powinien stanowić 0,5% wartości kalorycznej diety. Jedząc regularnie siemię lniane, bez problemu możemy dostarczyć sobie takiej porcji. Przykładowo przy kaloryczności 2000 kcal, spożycie ALA powinno wynosić około 1,1 g. Przy kaloryczności 2500 kcal, około 1,4 g co przekłada się na niepełną łyżkę zmielonych nasion lnu. Ze względu na niską stabilność kwasów omega-3, idealnie byłoby spożywać siemię lniane zaraz po zmieleniu. Podstawowa zasada to kupienie całych nasionek i zmielenie ich w domu. Dlaczego nie warto kupować gotowego zmielonego siemienia? Sprawa jest prosta, takie nasionka są już odtłuszczone i nie ma w nich cennych kwasów omega-3. Zmielone siemię możesz przechowywać w lodówce w zamkniętym słoiczku przez kilka dni i nie stracą swoich właściwości zdrowotnych. Pamiętaj jednak, że kwasy omega-3 są niestabilne, utleniają przy udziale tlenu, światła i temperatury. Z tego powodu najlepiej jest je przechowywać w lodówce w zamkniętym słoiczku (najlepiej ciemnym). Czy siemię lniane pod postacią kleiku jest wartościowe? Tak. Jeżeli lubisz spożywać siemię pod postacią kleiku, na spokojnie możesz to robić dalej. Zalanie siemienia gorącą wodą przez kilka minut nie zredukuje w nim kwasów omega-3. Tylko kup siemię w całych ziarenkach i miel przed spożyciem (nie kupuj mielonego). Pamiętaj, żeby nie łączyć takiego kleiku z lekami czy suplementami, bo osłabi ich przyswajanie. Do czego możesz dodać siemię lniane? Zmielone siemię lniane sprawdzi się jako dodatek do: owsianki, jogurtu roślinnego, koktajlu, posypek na kanapki lub inne dania Jak można łatwo wdrożyć siemię lniane do codziennej diety? Siemię lniane możesz mielić w blenderze (jeżeli twój blender radzi sobie z małymi nasionkami), moździerzu lub młynku do kawy. Innym sposobem może być mielenie ich w młynku używanego normalnie do mielenia pieprzu. Zobacz na filmiku, jak to zrobić. Wyświetl ten post na Instagramie Post udostępniony przez Iwona Kibil 🌱 (@iwonakibil_dietetyk) Siemię lniane ma właściwości teksturotwórcze w wypiekach Siemię lniane jest popularnym dodatkiem do chleba, krakersów, batoników i innych produktów spożywczych. Nasionka te mają bowiem działanie teksturo twórcze i wiążą wodę. Co prawda pieczenie takiego świeżo zmielonego siemienia w temperaturze 175 Stopni Celsjusza przez 1,5 godziny nie redukuje w nim znacząco zawartości kwasów omega-3, jednak najlepiej jest jeść je świeżo zmielone, jeżeli chcemy mieć pewność, że kwasy omega-3 się przyswajają. Mielone siemię lniane w ciastach może być z powodzeniem stosowane jako zamiennik jajka. Aby podmienić 1 jajko w przepisie, użyj 1 łyżki zmielonego siemienia wymieszanej z 3 łyżkami wody. Taka mieszanina po kilku minutach zamieni się w żel, który będzie miał właściwości wiążące. Siemię lniane brązowe i złote-czym się różnią? W tabeli poniżej są różnice w zawartości niektórych składników odżywczych w 100 g siemienia brązowego i złotego. Różnice są mało istotne, ale złote siemię zawiera mniej kwasu alfa-linolenowego (czyli roślinnego źródła omega-3) i więcej białka. Czy to coś zmienia? Moim zdaniem nie. Obydwa rodzaje nasion lnu zawierają podobną ilość ALA na porcję (1 łyżka to 1,6 g ALA w przypadku siemienia brązowego i 1,4 g w przypadku złotego) i obydwa są wartościowe. Obydwa rodzaje siemienia mają taki sam wpływ np. na redukcję ciśnienia tętniczego. Porównanie wartości odżywczej brązowego i złotego siemienia. Składnik z żywności Siemię brązowe (100 g) Siemię złote (100 g) Energia (kcal) 530 518 Tłuszcze (g)Kwas pamiitynowy Kwas stearynowy (g) Kwas oleinowy (g) Kwas linolenowy Kwas alfa-linolenowy (g) 32,41,95 1,56 6,03 4,06 16,48 30,941,48 1,18 7,63 4,73 13,66 Węglowodany (g) 34,71 30,28 Błonnik (g)Błonnik nierozpuszczalny (g) Błonnik rozpuszczalny (g) 27,8823,67 4,20 28,5627,18 1,38 Białko (g) 24,91 29,71 @iwona_dietetyk_roslinny #insulinooporność #cukrzycatypu2 #dieta #siemielniane #dietetykradzi #dietetyktiktok #wegedietetyk #wege ♬ dźwięk oryginalny – Iwona Kibil Co zrobić kiedy nie lubisz smaku siemienia lnianego? Znam Twój ból :). Ja też za nim nie przepadam. W tym miejscu dałabym Ci dwie porady. Pierwsza to dodawaj siemię do posiłków, gdzie nie wyczujesz jego smaku, np. do koktajlu. Zmiksowanie siemienia z owocami zneutralizuje jego posmak. Możesz też wprowadzać je do diety w małej ilości w różnych posiłkach. Jeżeli dodatek 1 łyżki zmielonego siemienia do posiłku przeraża cię, możesz rozbić to na małe porcje i posypywać siemieniem różne posiłki w ciągu dnia. W ten sposób nazbiera się cała dzienna porcja siemienia. Jeżeli siemię lniane jest dla ciebie całkowicie nie zjadliwe, możesz zamienić je w łatwy sposób na nasiona chia, które są bardziej neutralne w smaku i również są źródłem kwasów omega-3. Oprócz chia możesz spróbować oleju lnianego, czy oleju z lnianki. Są to oleje, które mają krótką datę przydatności do spożycia (ze względu na szybkie utlenianie się). Ostatnim wyjściem może być po prostu suplementacja ALA pod postacią np. kapsułek. O kwasach omega-3 i ich źródłach jest osobny artykuł, więc odsyłam cię tam, jeżeli potrzebujesz więcej porad tego typu. Siemię lniane a przyjmowanie leków Osoby przyjmujące na stałe leki, powinny zachować odpowiedni odstęp pomiędzy przyjmowaniem ich a spożyciem nasion (2 godziny). Ze względu na właściwości kleikujące i wyścielające błonę śluzową jelita, nasiona te mogą wchodzić w interakcję z lekami i wpływać na ich zmniejszoną absorpcję z jelit (podobnie dzieje się w przypadku nasion chia). Czy siemię lniane może być toksyczne? Niektóre związki zawarte w nasionach siemienia lnianego (tzn. glikozydy cyjanogenne i linatyna) zaliczane są do związków toksycznych. Do nich zaliczamy związki takie, jak linamarin, linustatyna, neolinustatyna, lotaustralina i amigdalina. Znajdują się one również w innych produktach żywnościowych (np. pestkach owoców moreli, brzoskwiń, wiśni, czy manioku) i są naturalnym składnikiem roślin. Glikozydy przekształcane są w jelitach przez enzym jelitową β-glikozydazę do cyjanohydryny, która następnie rozkłada się do cyjanowodoru. W nasionach siemienia lnianego proces ten katalizują dwa różne enzymy: linustatynaza i linamaraza. Cyjanowodór jest substancją toksyczną bez wątpliwości. Może spowodować ostre zatrucie cyjankiem i spowodować reakcję ze strony układu oddechowego oraz nerwowego. Jednak w badaniach nie zaobserwowano wzrostu poziomu cyjanku w osoczu powyżej wartości wyjściowej po spożyciu nawet 100 g siemienia lnianego. Jak to się jednak dzieje, że siemię lniane nas nie zabija? 🙂 Szybkość wytwarzania cyjanków z glikozydów cyjanogennych w wyniku działania bakteryjnej β-glikozydazy zależy od zawartości cząsteczek cukru i stabilności cyjanohydryny po hydrolizie przez bakteryjną β-glukozydazę. Glikozydy cyjanogenne z związane z dwucukrem gentiobitzą ulegają dwuetapowej hydrolizie w organizmie. Gentiobioza najpierw jest hydrolizowana do glukozy, tworząc prunasynę, linamarynę i lotaustralinę. Ze względu na te pośrednie etapy prawdopodobnie tosyczność glikozydów cyjanogennych jest mniejsza niż toksyczność kwasu cyjanowodorowego. Poza tym powstająca w wyniku metabolizmu glikozydów cyjanohydryna jest bardzo stabilna, co zapobiega jej rozkładowi do cyjanowodoru. Obliczono, że po spożyciu 1-2 łyżek siemienia lnianego powstaje około 5-10 mg cyjanowodoru. Prawdopodobieństwo zatrucia taką ilością siemienia jest bardzo niskie, bo organizm jest w stanie neutralizować do 100 mg tego związku na dzień. Z badań wiemy również, że spożycie kilku łyżek siemienia lnianego na surowo jest bezpieczne. W jednym badaniu zdrowe ochotniczki spożywały 50 g siemienia lnianego na surowo przez 4 tygodnie i nie spowodowało to znaczącego wzrostu poziomu tiocyjaninów w moczu. Ponadto obróbka termiczna redukuje zawartość cyjanku w produkcie. Aby dostarczyć kwasów omega-3, najlepiej spożywać siemię na surowo, ale dodaję tę uwagę, gdyż możemy spożywać te nasionka w ciągu dnia pod różną postacią i cała konsumpcja się kumuluje w większą porcję.
Depresja jest wiodącą przyczyną niesprawności i niezdolności do pracy na świecie oraz najczęściej spotykanym zaburzeniem psychicznym. Cierpi około 350 milionów ludzi na całym świecie. Ostatnio pojawiło się kilka badań z weganami, gdzie wyniki wskazywały na wyższe ryzyko depresji w tej grupie. Również zdarza mi się widzieć nagłówki krzyczące, że niejedzenie mięsa wpływa niekorzystnie na samopoczucie psychiczne. W tym artykule przyglądam się trochę bliżej temu tematowi. Niedawno, miesiąc temu (Jain i wsp., 2022) pojawił się nowy przegląd 23 badań (18 badań przekrojowych, 3 prospektywnych i 2 randomizowanych), których wyniki są… niejednoznaczne. Jednak zajrzyjmy do tego głębiej. Jakość badań oceniono na dobrą. Wcześniej opublikowano przeglądy systematyczne i metaanalizy oceniające związek pomiędzy dietą wegańską a depresją, a ich wyniki również są niejednoznaczne. Celem wyjaśnienia – metaanaliza jest formą analizy statystycznej, która integruje wyniki kilku (lub wielu) różnych badań naukowych. Zaletą tej metody jest większa wielkość próby, większa moc statystyczna i mniejsze prawdopodobieństwo, że na analizę mają wpływ cechy pojedynczych badań. A często nagłówki internetowe oparte są właśnie na pojedynczych wynikach badań. Trzeba zwrócić uwagę na to, że większość badań uwzględnionych w tych przeglądach miała charakter przekrojowy. Badania te nie mówią nam o przyczynach wystąpienia depresji u uczestników. A przecież jest możliwość, że niektórzy przechodzą na dietę roślinną, w celu poprawy zdrowia psychicznego. Badania potwierdzają w końcu, że stosowanie diety śródziemnomorskiej (która jest odmianą diety roślinnej) redukuje ryzyko wystąpienia depresji i jest ogólnie zalecana pacjentom z zaburzeniami depresyjnymi. No dobrze, wyniki są rozbieżne. Zastanówmy się zatem, jakie mogą być potencjalne korzystne i niekorzystne właściwości diety roślinnej w rozwoju depresji. Przyczyny depresji Przede wszystkim powodów wystąpienia depresji jest wiele, jest to bowiem choroba wieloczynnikowa. Do jej przyczyn zaliczane są czynniki: Depresja a zdrowa dieta Z dostępnych wyników badań wiemy, że dieta może mieć potencjalny wpływ na występowanie objawów depresyjnych. Wiemy, że efekt ochronny ma dieta śródziemnomorska oraz wyższe spożycie warzyw i owoców. (Adjibade i wsp., 2017; Molendijk i wsp., 2018; Mantzorou i wsp., 2020; Yin i wsp., 2021). Dieta śródziemnomorska jest odmianą diety roślinnej. Opiera się na spożyciu głównie owoców i warzyw, roślin strączkowych, orzechów i zbóż. Zawiera również ryby i białe mięso oraz mniejszy dodatek czerwonego mięsa. Czyli jest to typowa dieta przeciwzapalna. Owoce i warzywa są bogatym źródłem błonnika, składników mineralnych, fito związków i antyoksydantów. Ich spożycie ma wpływ na redukcję stresu oksydacyjnego w organizmie (zmniejszoną produkcję wolnych rodników) oraz na odżywienie mikrobioty jelitowej (czyli po prostu korzystnych bakterii zamieszkujących nasze jelito). O tej piszę dalej. Dla kontrastu negatywny wpływ na rozwój depresji ma dieta oparta na mięsie, produktach przetworzonych zawierających nasycone kwasy tłuszczowe, cukier i izomery trans nienasyconych kwasów tłuszczowych. Czyli taka typowa dieta pro-zapalna. Badania sugerują też, że przewlekły stan zapalny o niskim stopniu nasilenia, stres oksydacyjny lub wadliwa obrona antyoksydacyjna mogą przyczyniać się do rozwoju zaburzeń psychicznych, w tym depresji. U osób ze zdiagnozowaną depresją stwierdza się m.in. wzrost stężenia prozapalnych cytokin we krwi (np. IL-1, IL-8 i TNF-alfa). Te białka nasilają stres oksydacyjny i proces neurodegeneracji uszkadzający neurony w ludzkim mózgu. Patrząc na powyższe dane, mogłoby się wydawać, że dieta roślinna jest idealnym sposobem żywienia redukującym ryzyko wystąpienia depresji. Nie tylko ma właściwości przeciwzapalne, ale też związana jest z niższym ryzykiem występowania wielu chorób, m.in. nadciśnienia tętniczego, nowotworów, chorób sercowo-naczyniowych, które mogłyby pogłębiać zaburzenia psychiczne. Jednak wszystko zależy od tego, jak wygląda nasza dieta (lub Twoja dieta). Nie oszukujmy się, dieta wegańska może być zdrowa, ale może być również dość niezdrowa. Wszystko zależy od tego, jak jest prowadzona. Które składniki mają znaczenie w przypadku depresji? Zacznijmy od tego, że trudno jest oszacować spójność dowodów naukowych i stanowiska w kwestii składników odżywczych i ich roli w depresji, bo jak już wcześniej wspominałam, jest to choroba wieloczynnikowa o różnym podłożu. Jednak w badaniach powtarzają się niektóre składniki, które mogą działać ochronnie, inne szkodliwie w kontekście występowania i leczenia depresji. Opiszę je poniżej szczególnie w kontekście diety roślinnej. Kwasy omega-3 Długołańcuchowe kwasy tłuszczowe kwasy omega-3 (kwas dokozaheksaenowy, DHA oraz eikozapentaenowy EPA) mogą mieć znaczenie w profilaktyce depresji. Kwasy te są składnikiem błon komórkowych mózgu, odpowiadają za jego prawidłowe funkcjonowanie i mają wpływ na regulację neuroprzekaźników istotnych dla układu nerwowego – serotoniny, dopaminy i norepinefryny. Są to neuroprzekaźniki pośredniczące w przekazywaniu informacji pomiędzy neuronami (komórkami układu nerwowego). Ich działanie odgrywa rolę w depresji, m.in. upośledzenie wytwarzania serotoniny stanowi jedną z przyczyn tej choroby. Ponadto poprzez produkcję eikozanoidów, mają działanie przeciwzapalne i regulują ogólnie procesy zapalne w organizmie, a jak już wiesz, wiele badań podkreśla rolę procesów zapalnych w rozwoju depresji. Sporo badań wykazało, że weganie cechują się niższym stężeniem DHA i EPA w organizmie w porównaniu do osób na diecie tradycyjnej, więc jest duże ryzyko deficytu omega-3, co mogłoby potencjalnie przyczyniać się do rozwoju depresji. Przyczyna niedoboru omega-3 w diecie roślinnej jest dość prosta – brak dobrych źródeł tych tłuszczów, czyli głównie ryb. Jak najbardziej kwasy omega-3 możemy (i powinniśmy) spożywać również z żywności roślinnej. Tam znajduje się kwas alfa-linolenowy, który występuje m.in. w siemieniu lnianym i nasionach chia. Jednak konwersja tego kwasu to DHA i EPA jest bardzo słabo efektywna, dlatego niezbędna jest suplementacja. Sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana i w sumie na obecną chwilę nie jest jasna. Wyniki badań co do suplementacji kwasami omega-3 u pacjentów z depresją nie są spójne, a przede wszystkim suplementacja samymi kwasami omega-3 (bez udziału leków) nie wnosi poprawy w leczeniu pacjentów ze zdiagnozowaną depresją. Udowodniono to m.in. w badaniu randomizowanym, gdzie 196 pacjentom przez 8-tygodni podawano pacjentom 1 g DHA, 1 g EPA lub tyle samo placebo. Nie zaobserwowano statystycznie istotnych różnic w wynikach pomiędzy podawanymi substancjami. W badaniach, gdzie pacjenci przyjmowali natomiast leki i dodatkowo kwasy omega-3, zaobserwowano korzystne zmiany w redukcji objawów depresyjnych. Jak dotąd brakuje jednoznacznych stanowisk naukowych wskazujących na określone postępowanie w przypadku suplementacji omega-3 u pacjentów z depresją. W 2019 roku opublikowano pierwszy konsensus w sprawie suplementacji omega-3 powstałej Podkomisji Międzynarodowego Towarzystwa Badań nad Psychiatrią Żywieniową. Grupa ta zwróciła uwagę przede wszystkim na korzyści z suplementacji EPA i brak istotnych korzyści z suplementacji preparatami zawierającymi samo DHA lub zawierających DHA w przewadze do EPA u pacjentów z depresją. Zaproponowali oni, aby suplementować 1-2 g EPA na dobę lub 1-2 g EPA w połączeniu z suplementacją DHA, gdzie stosunek EPA do DHA będzie wyższy od dwóch (co znaczy, że przynajmniej dwa razy więcej EPA). Panel ekspertów zalecał suplementację przez okres co najmniej 8 tygodni, ze względu na czas wbudowywania się omega-3 w struktury mózgu i dalsze efekty przeciwzapalne. Trzeba zauważyć jednak, że nie ma istotnych dowodów naukowych uzasadniających czas stosowania takiej suplementacji. Druga rzecz to wciąż zbyt mała liczba badań oceniająca suplementację omega-3 u pacjentów z depresją. Badania mają swoje ograniczenia, wyniki są niespójne i w sumie brak jest jednoznacznych dowodów. Zresztą do powyższego stanowiska panelu opublikowano odpowiedź, w której stwierdzono, że jest zbyt mało danych, aby opublikować takie zalecenia… Kolejna rzecz, wegańskie suplementy z kwasami omega-3 zawierają głównie sam DHA, lub DHA z małym dodatkiem EPA. Trzeba by więc rozważyć suplementację EPA z suplementów zawierających olej rybi. Jeżeli już taka suplementacja byłaby wprowadzona, to oczywiście jedynie jako dodatek do farmakologicznego leczenia depresji i terapii. Suplementacja kwasami omega-3 w żaden sposób nie mogłaby zastapić leków ani terapii. Ogólnie suplementacja kwasami omega-3 (zarówno DHA, jak i EPA) jest jak najbardziej wskazana w profilaktyce wielu innych chorób (m.in. chorób układu krążenia, chorób oczu). Trzeba zaczekać na większą ilość badań nie tylko oceniających spożycie EPA z diety, ale również oceniających wzajemne interakcje pomiędzy DHA i EPA w przypadku zaburzeń depresyjnych. Z dwóch metaanaliz wiemy, że skuteczność EPA jest wyższa, kiedy jest go o 60 i 80% więcej w stosunku do DHA, jednak nie wiadomo do końca, czy korzystny efekt będzie miała suplementacja samym EPA, czy może wzajemne interakcje pomiędzy EPA i DHA odgrywają tu znaczenie. Myślę ostatecznie, że w przypadku zaburzeń depresyjnych warto pochylić się nad suplementami omega-3 zawierającymi również EPA, a nie samym DHA. Jednak zasadność takiej suplementacji i jej dawka powinna być ustalona indywidualnie z lekarzem prowadzącym. Dawka suplementów powinna być dobrana indywidualnie również dlatego, że wyższe stężenie omega-3 z suplementów może być różnie tolerowane. Z objawów krótkoterminowych, mogą to być m.in. objawy żołądkowo-jelitowe. Tryptofan Tryptofan jest aminokwasem egzogennym, co oznacza, że nie jest syntetyzowany w organizmie i musimy dostarczać go sobie z dietą. Odgrywa rolę w przypadku zaburzeń depresyjnych, ponieważ jest prekursorem neuroprzekaźnika serotoniny. Tryptofan najpierw jest przekształcany do 5-hydorksytryptofanu, a dalej do serotoniny. Reakcja ta zachodzi przy udziale witaminy B6 jako kofaktora. Witamina B6 jest ponadto niezbędna do produkcji innych neurotransmiterów – dopaminy i kwasu gamma-aminomasłowwego (GABA). Zadaniem GABA jest hamowanie aktywności ośrodkowego układu nerwowego. Czyli w uproszczeniu ten neurotransmiter wycisza i reguluje poziom pobudliwości nerwowej komórek. Witamina B6 w diecie roślinnej występuje przede wszystkim w pełnoziarnistych produktach zbożowych, nasionach roślin strączkowych, zielonych warzywach oraz orzechach i pestkach. Zapotrzebowanie na nią jest niskie (1,3 mg na dzień dla osób dorosłych) i mając w codziennej diecie wymienione wcześniej produkty nie powinniśmy się o nią martwić. O tryptofanie również piszę tylko informacyjnie, gdyż niedobór tryptofanu mógłby przyczyniać się do osłabienia produkcji serotoniny, ale aminokwas ten występuje w wielu produktach w diecie roślinnej, m.in. nasionach strączkowych, orzechach, pestkach, produktach sojowych, płatkach owsianych, zielonolistnych warzywach, warzywach krzyżowych. W diecie wegetariańskiej dochodzą do tego nabiał i jaja. Witaminy z grupy B, przede wszystkim B6, foliany i B12 Są to witaminy mające duże znaczenie dla pracy układu nerwowego, produkcji neuroprzekaźników i syntezie DNA. Niedobory tych witamin skutkują zwiększonym ryzykiem zaburzeń lękowych, depresji oraz choroby afektynej-dwubiegunowej. Niedobory witaminy B12 i folianów są związane ze wzrostem homocysteiny w organizmie, co jeszcze zwiększa ryzyko depresji. Homocysteina w organizmie musi być zredukowana (przy udziale kwasu foliowego i witaminy B12) do jej metabolitu S-adenozylometioniny. Ten bierze udział w produkcji neuroprzekaźników (serotoniny, dopaminy, norepinefryny) i jeżeli redukcja homocysteiny jest nieefektywna, następuje obniżenie stężenia ważnych neurotransmiterów w płynie mózgowo-rdzeniowym. W sporej ilości badań stwierdzono, że wyższy poziom homocysteiny jest związany zarówno z występowaniem depresji, z rozwojem tej choroby jak i jej nawrotami. Nie zaskoczę Cię, jak powiem, że weganie mają ogólnie niedobory tej witaminy. Jeżeli jesteś na diecie wegetariańskiej lub wegańskiej, koniecznie wprowadź suplementację witaminą B12, gdyż występuje ona tylko w produktach odzwierzęcych. Więcej na jej temat przeczytasz w tym artykule. Suplementacja kwasem foliowym (a lepiej nawet jego aktywną formą) zalecana jest w przypadku ciąży i laktacji ze względu na jego rolę w rozwoju układu nerwowego u płodu, jednak według zaleceń Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników wszystkie kobiety w wieku prokreacyjnym powinny go suplementować jako uzupełnienie diety. Rozważ suplementację, jeżeli masz niskie stężenie kwasu foliowego w organizmie. Może być to spowodowane brakiem jego źródeł w Twojej diecie albo niekorzystnym przekształcaniem do aktywnej formy. Drugi powód może wystąpić w przypadku polimorfizmu enzymu MTHFR (reduktazy metylenotetrahydrofolianu). Kwas foliowy ogólnie występuje w nasionach roślin strączkowych, orzechach, produktach pełnoziarnistych i warzywach zielonych. Magnez Magnez jest kofaktor w wielu reakcjach enzymatycznych w organizmie, co znaczy, że bez niego wiele procesów zachodziłoby nieprawidłowo. W układzie nerwowym bierze udział w przekaźnictwie nerwowym i regulacji nerwowo-mięśniowej. Jego niedobory zmniejszają reakcje obronne na stres, zwiększają niepokój, pogarszają jakość snu. Przede wszystkim skup się na dostarczeniu magnezu z diety. Występuje on w produktach pełnoziarnistych (kaszach, np. gryczanej, brązowym ryżu, płatkach owianych, pieczywie razowym), orzechach i nasionach, nasionach roślin strączkowych. Możliwe, że dodatkowo potrzebujesz suplementacji tym składnikiem. Omów ja ze specjalistą. Pamiętaj, że magnez wchodzi w interakcję z wapniem, więc nie suplementuj tych dwóch składników jednocześnie. Ponadto, jeżeli suplementujesz magnez, staraj się nie robić tego do posiłku, w którym jest tofu lub są napoje roślinne wzbogacone w wapń, bo efekt może być podobny, jak w przypadku suplementacji wapnia. Aha, kawa nie wypłukuje magnezu. Możesz ją pić. Nawet warto, bo redukuje ryzyko depresji. (Wang i wsp., 2016). Cynk Cynk jest składnikiem ważnym dla układu nerwowego, niezbędnym do wytwarzania neuroprzekaźników, a także przekształcenia witaminy B6 do postaci aktywnej (fosforanu 5-pirydoksalu). Także bez odpowiedniej ilości cynku również witamina B6 nie będzie działać prawidłowo w procesie produkcji serotoniny, GABA i dopaminy. W diecie roślinnej cynk występuje m.in. w nasionach roślinach strączkowych, orzechach, nasionach, grzybach, produktach pełnoziarnistych. Jednak jego biodostępność z diety może być ograniczona przez związki antyodżywcze, m.in. kwas fitynowy, o którym przeczytasz więcej w tym artykule. Witamina D Badania wskazują, że niski poziom witaminy D3 może predysponować do wystąpienia zaburzeń nastroju i depresyjnych. Najlepszym…
W ciągu ostatniej dekady w wielu krajach wzrosło zainteresowanie weganizmem, dietą roślinną i fleksitariańską. Stale wzrasta ilość nowych publikacji związanych z dietą roślinną i coraz ciężej jest mi być z tym na bieżąco. Jednak cały czas od lat obserwuję dyskusje dotyczące stosowania diety wegańskiej u dzieci. Znaczące ograniczenia dietetyczne budzą wątpliwości. Kiedy ktoś całe życie je mięso i nabiał, nie wyobraża sobie, że istnieje dieta, która może nie zwierać tych produktów. Nagle powstają w głowie pytania, skąd białko, skąd witamina b12, czy dzieci mogą by na diecie wegańskiej? Czy może taka dieta być dla nich szkodliwa? W tym poście postaram się omówić najważniejsze wyniki dostępnych badań wśród wegańskich i wegetariańskich dzieci. Samo to, że brakuje spójności w podejściu do diety roślinnej u dzieci mówi nam, że zdania na temat jej bezpieczeństwa dla najmłodszych są podzielone. Niektóre stanowiska stowarzyszeń dietetyków oraz grup roboczych są przychylne dietom roślinnym i wegetariańskim u dzieci (m.in. Amerykańska Akademia Dietetyki i Żywienia, Stowarzyszenie Dietetyków z Kanady, Brytyjskie Stowarzyszenie Dietetyczne, Stanowisko grupy roboczej Włoskiego Towarzystwa Żywienia Człowieka). Są też stanowiska ostrożniej podchodzące do diety roślinnej u dzieci (ale mimo to akceptują ją) np. Stanowisko Komitetu ds. Żywienia i Karmienia Piersią Hiszpańskiego Stowarzyszenia Pediatrycznego i Polskie i Europejskie Towarzystwo Gastroenterologii Dziecięcej, Hepatologii i Żywienia (European Society for Paediatric Gastroenterology Hepatology and Nutrition, ESPGHAN). W najnowszych rekomendacjach żywienia zdrowych niemowląt Polskiego Towarzystwa Gastroenterologii, Hepatologii i Żywienia Dzieci dietom wegetariańskim poświęcono cały podpunkt. Oprócz wspomnienia o ważnych składnikach odżywczych i suplementacji, znalazła się tam informacja o niezbędnej konsultacji rodziców dzieci na diecie wegańskiej z dietetykiem i lekarzem. Są również stanowiska, w których dieta roślinna u dzieci nie jest zalecana. Takie stanowisko utrzymuje m.in. Niemieckie Towarzystwo Żywienia (Deutsche Gesellschaft für Ernährung, DGE), francuska grupa Hepatologii Dziecięcej, Gastroenterologii i Żywienia oraz Królewska Akademia Medyczna w Belgii. Zatem czy dieta wegańska jest bezpieczna dla dzieci? Prawdą jest, że brakuje długoterminowych badań oceniających zdrowie dzieci na diecie roślinnej, a ryzyko niedoborów niektórych składników odżywczych (m.in. żelaza, kwasów omega-3, wapnia, witaminy B12) może być związane z poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi dla dzieci. Z tego powodu bardzo ważne jest uświadamianie rodziców w kwestii bilansowania diety i suplementacji dzieci. Osobiście uważam, że nie ma sensu krytykować wprowadzania diet roślinnych u dzieci. W zamian powinniśmy się cieszyć, że coraz więcej osób wybiera dietę roślinną (szczególnie ze względu na zmiany klimatu) i jako specjaliści zdrowia i dietetyki uświadamiać rodziców, jak prowadzić ją prawidłowo. Mam obawy, że krytyka tego sposobu odżywiania może z jednej strony prowadzić rodziców do obaw przed szczerymi rozmowami z lekarzami i innymi specjalistami, a w tym pytań o wytyczne dotyczące badań i suplementacji diety dziecka. Z drugiej strony krytycznego nastawienia do diety roślinnej wśród specjalistów bazujących na tych opiniach. Ten problem jest zauważalny. W jednym z badań (Baldassarre i wsp., 2020) prawie połowa rodziców (45,2%) wybierających alternatywny sposób żywienia dziecka po odstawieniu od piersi uznała, że pediatra nie był w stanie udzielić im odpowiednich informacji na temat postępowania w przypadku takiej diety. Ponad 77% rodziców zgłosiło niechęć pediatry do ich wyboru żywieniowego. Oczywiście najrozsądniejsze byłoby pokierowanie rodziców do wyspecjalizowanego dietetyka, ale sama rozmowa i podejście do wyboru diety rodziców zmienia ich nastawienie, przez co być może chętniej będą rozmawiać z innymi specjalistami zdrowia. Czy dzieci mogą być na diecie wegańskiej, kiedy brakuje długoterminowych badań dotyczących stanu ich zdrowia? We wcześniejszych badaniach (prowadzonych w ubiegłym wieku) porównywano w szczególności masę urodzeniową oraz rozwój dzieci w wieku przedszkolnym. Z badań oceniających masę urodzeniową noworodków na dietach wegetariańskich wiemy, że nie różniła się statystycznie od noworodków matek jedzących mięso czy ryby. Z badań przeprowadzonych w latach osiemdziesiątych (The Farm Study) wśród dzieci w wieku od 4 miesięcy do 10 lat wiemy, że dzieci wegetariańskie są niższe i szczuplejsze od rówieśników (jednocześnie parametry w większości przypadków były w normie, pomiędzy 25 a 75 centylem siatek centylowych). Rozwój dzieci był również adekwatny do wieku i nie zaobserwowano przy tym niepokojących wskaźników. W badaniach wśród dzieci starszych (6-18 lat) prowadzonych w Wielkiej Brytanii wykazano natomiast, że dzieci wegetariańskie są wyższe i lżejsze w porównaniu z dziećmi na diecie tradycyjnej. Mówimy tu jednak głównie o dzieciach na diecie wegetariańskiej. Niedożywienie u dzieci wegańskich to często nie jest wina diety roślinnej, a przekonań ich rodziców. Oczywiście w literaturze medycznej możemy znaleźć przypadki dzieci niedożywionych, co z reguły związane było z błędnymi przekonaniami dietetycznymi rodziców. W jednej ze wspólnot religijnych do szpitala trafiło 25 niedożywionych dzieci z poważnymi niedoborami. Było to nie tylko niedożywienie białkowo-kaloryczne, deficyt składników mineralnych i witamin (w tym żelaza i witaminy B12). Okazało się, że po skończeniu 3 miesięcy dzieci karmiono mlekiem sojowym własnej produkcji zamiast mlekiem matki lub modyfikowanym. Było to skrajnie nieodpowiedzialne postępowanie. Przy okazji mleka i napojów dla dzieci, zajrzyj również do tego postu, aby wybrać je świadomie. Również za sprawą publikowanych opisów przypadków zagłodzenia dzieci i nagłaśnianie ich w mediach, dieta wegańska często jest krytykowana. Kiedy jednak przyjrzymy się bliżej tym publikacjom (a nie tylko przeczytamy nagłówki), widzimy, że opisane dzieci często nie były nawet na diecie wegańskiej, a np. surowej opartej na samych warzywach i owocach. Z wcześniejszych badań oceniających dietę dzieci wegetariańskich wiemy również, że były one żywione są w sposób urozmaicony i odpowiedni do ich potrzeb. W badaniu Nathan i wsp. z 1996 roku, z udziałem dzieci w wieku 7–11 lat, potomstwo wegetariańskie spożywało więcej produktów pełnoziarnistych, zdrowych tłuszczów i mniej cukru w porównaniu z niewegetariańskim. Jednak znowu były to badania prowadzone wśród dzieci wegetariańskich, nie wegańskich. Ponadto były prowadzone dość dawno temu, nie mają ani dobrej metodologii, ani zbyt dużego odniesienia do aktualnych wzorców żywieniowych. Czasy się zmieniają, dieta roślinna staje się coraz bardziej popularna, dzięki czemu mamy również coraz więcej nowych produktów roślinnych (w tym alternatywnych źródeł białka, wapnia), oraz coraz większą świadomość jej bilansowania i niezbędnej suplementacji (a przynajmniej tak powinno być). Więc w zasadzie mogłabym postawić kreskę w tym miejscu i przejść do nowszych badań z udziałem dzieci na dietach roślinnych. Tych badań jest znowu mało! W dodatku metodologia pozostawia wiele do życzenia. Jednak postaram się pokrótce je omówić. Jeżeli potrzebujesz gotowego jadłospisu wegańskiego lub wegetariańskiego dla dziecka lub kursu, w którym masz zbiór informacji o żywieniu niemowląt i małych dzieci na diecie roślinnej, zajrzyj do tych produktów: Co mówią nam nowe wyniki badań z udziałem dzieci wegańskich i wegetariańskich? Niedawno pojawiły się wyniki badania przeprowadzonego w Polsce, Niemczech i małej próby z Finlandii. Zacznijmy od badania polskiego. W 2021 roku ukazało się badanie prowadzone w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie (Desmond i wsp., 2021). Brało w nim udział 187 dzieci w wieku 5-10 lat. Było 63 wegetarian, 52 wegan i 72 dzieci jedzących tradycyjnie. W badaniu oceniono parametry antropometryczne dzieci, gęstość kości, dietę oraz wyniki badań. Badanie wykazało, że dzieci będące zarówno na diecie wegetariańskiej, jak i wegańskiej były niższe w porównaniu do rówieśników będących na diecie tradycyjnej (odpowiednio o 1,9 i 3,15 cm). Różnice nie były znaczące statystycznie u wegetarian, ale u wegan już tak. Weganie mieli również niższy średni wskaźnik masy ciała i niższą zawartość tkanki tłuszczowej w porównaniu do dzieci jedzących tradycyjnie. Dzieci wegańskie (ale nie wegetariańskie) cechowały się lepszym profilem niektórych parametrów odpowiedzialnych za ryzyko chorób sercowo-naczyniowych w porównaniu do dzieci jedzących tradycyjnie (miały m.in. niższe stężenie cholesterolu ogółem, cholesterolu LDL, białka CRP) w porównaniu do dzieci jedzących tradycyjnie. Ponadto spożywały więcej niskoprzetworzonych produktów roślinnych, błonnika, kwasu foliowego, magnezu, nienasyconych kwasów tłuszczowych i mniej nasyconych kwasów tłuszczowych, cholesterolu oraz cukrów wolnych w porównaniu do dzieci jedzących tradycyjnie. Niższe stężenie cholesterolu, wyższe stężenie kwasu foliowego i błonnika odnotowano również w wynikach badania fińskiego i niemieckiego, o których wspominam niżej. Patrząc na powyższe wyniki można wywnioskować, że parametry dzieci wegańskich wskazują na to, że dieta roślinna stosowana już od najmłodszych lat mogłaby uchronić dzieci przed wystąpieniem nadwagi, nadciśnienia tętniczego, chorób układu krążenia i innych chorób dieto zależnych w przyszłości. Jednak mimo wszystko należy być czujnym, gdyż w badaniu polskim jednocześnie dzieci wegańskie miały o 4-6% niższą gęstość kości w porównaniu do dzieci jedzących tradycyjnie. Niższą gęstość kości wykazano również u dzieci wegetariańskich, ale różnice te zostały zredukowane do zera po uwzględnieniu masy ciała w grupie tych dzieci. U wegan natomiast wyniki były istotne nawet po uwzględnieniu tej różnicy. Być może wynik ten był związany z niskim spożyciem wapnia w grupie dzieci wegańskich. Spożycie zarówno wapnia, jak i witaminy D przez dzieci wegańskie było znacznie mniejsze niż przez dzieci niewegetariańskie. Jednak obydwa składniki były poniżej RDA dla wszystkich grup żywieniowych, mimo że około jedna trzecia dzieci ogółem miała wprowadzoną suplementację witaminą D. Na pewno trzeba zwrócić uwagę na niedostateczne spożycie wapnia z diety i nie do końca dobrze dobraną suplementację u dzieci wegańskich w tym badaniu. Średnie spożycie wapnia w diecie dzieci z polskiego badania wynosiło 376 mg, co stanowi jedynie 1/3 normy na ten składnik (1000 mg dla dzieci w wieku 4-6 lat). Nie wiemy, czy wzrost dzieci i masa kości wyrówna się w przyszłości oraz które czynniki dokładnie przyczyniły się do takich wyników. Możemy podejrzewać, że do czynników odpowiedzialnych za niższą masę kości należą m.in. wapń, witamina D, ale też niższa masa ciała i niższe stężenie witaminy B12, gdyż z badania wynika, że 1/3 dzieci nie miała wprowadzonej suplementacji tą witaminą. Moja osobista opinia na temat powyższych wyników jest taka, że dzieci wegańskie w tym badaniu nie miały dobrze zbilansowanej diety. Nie wiem, ile z nich było pod opieką dietetyka (brakuje informacji w badaniu), jednak patrząc na to, jaki procent dzieci miał wprowadzoną suplementację witaminą B12, podejrzewam, że tylko pojedyncze dzieci może miały sprawdzoną dietę przez specjalistę. Jednak wiemy, że nabór do badania prowadzony był na różnych portalach internetowych w grupach wegan i wegetarian. Z doświadczenia w pracy jako dietetyczka spotykam się z tym, że często dzieci wieloletnich wegan nie mają kontrolowanej diety. Kolejna rzeczy to, że nie możemy wysnuć daleko idących wniosków na temat stanu odżywienia dzieci na diecie wegańskiej tylko na podstawie jednego badania, w którym udział wzięło 52 wegan z polski. Badanie z młodszymi dziećmi na diecie wegańskiej. Doczekaliśmy się też w końcu porównania diety dzieci wegańskich w wieku 1-3 lata do diety dzieci jedzących tradycyjnie. Niedawno ukazały się bowiem wyniki innego badania z małymi dziećmi na diecie roślinnej, prowadzonego w Niemczech (VeChi Diet Study). Badanie było z udziałem młodszych dzieci (w wieku 1-3 lata). Wzięło w nim udział 430 dzieci w wieku 1-3 lata, w tym 127 wegan, 139 wegetarian i 164 dzieci jedzących tradycyjnie. W porównaniu do badania polskiego, biorąc pod uwagę średnie wartości z trzech grup dietetycznych dzieci, nie wykazano w nim żadnych różnic w parametrach antropometrycznych i wszystkie dzieci rozwijały się prawidłowo w stosunku do wieku. Jednak trzeba wspomnieć, że 3,6% dzieci wegańskich miało niższy wzrost i masę ciała w porównaniu do oczekiwanego w danym wieku (biorąc pod uwagę siatki centylowe WHO) oraz 2,4% dzieci wegetariańskich miało niższy wzrost. Dzieci z badania ogólnie miały jednak normalne proporcje masy ciała do wzrostu (trójka dzieci) lub lekką nadwagę (jedno dziecko). Możliwych przyczyn niższej masy ciała i/lub wzrostu u dzieci wegańskich mogło być kilka. Z dyskusji w publikacji wiemy, że niektóre z dzieci miały zbyt niskie pobranie energii z diety w stosunku do normy (poniżej 600 kcal/dzień przy średniej normie dla dzieci w wieku 1-3 lata minimum 1000 kcal). Były to dzieci karmione wyłącznie piersią przez zbyt długi okres (wyłączne karmienie piersią zalecane jest do 6 miesięcy życia, tymczasem niektóre z dzieci były karmione wyłącznie piersią w wieku 7, 8, 9, 12 miesięcy). Ponadto rodzice niektórych z tych dzieci byli niscy, co też mogło przyczyniać się do ich niskiego wzrostu potomstwa. Poza tymi kilkoma wyjątkami dzieci mieściły się w normach siatek centylowych. Dla kontrastu 23,2% dzieci jedzących tradycyjnie w porównaniu do 18% wegan i wegetarian miało nadwagę lub ryzyko wystąpienia nadwagi. Dieta najmłodszych dzieci wegańskich i wegetariańskich. Ogólnie dzieci ze wszystkich 3 grup w tym badaniu spożywały porównywalną ilość energii z diety, ale zauważono różnice w spożyciu makro i mikro składników w poszczególnych grupach. Dzieci wegańskie spożywały więcej błonnika, a mniej cukrów dodanych, tłuszczów oraz białka w porównaniu do dzieci jedzących tradycyjnie. O białko nie należy się martwić. Dieta dzieci wegańskich miała wystarczającą ilość tego składnika, aby pokryć zapotrzebowanie. Ogólnie spożycie białka było 2,3-2,5-krotnie wyższe od wartości referencyjnych, przy czym najwyższe średnie spożycie miały dzieci jedzące tradycyjnie. Spożycie kwasów…
Wiem, że wiele osób nie wyobraża sobie niepopijania posiłku herbatą. Takiego zwyczaju uczono nas już w przedszkolu. Jednak, czy picie herbaty nie zmniejsza przyswajania żelaza? A jeżeli tak, to jakim czasie po zjedzeniu posiłku można wypić herbatę? Czy można pić do posiłku herbatę rooibos? I czy herbata z pokrzywy rzeczywiście jest dobrym źródłem żelaza? Herbata zawiera polifenole Polifenole są to związki, które stanowią ważną grupę antyoksydantów występujących w żywności pochodzenia roślinnego. Mają silne działanie entyoksydacyjne i są bardzo korzystne dla zdrowia. Jednak polifenole z herbaty blokują przyswajanie żelaza niehemowego nawet w 79-94%. Jak jest z innymi popularnymi napojami? Procent obniżenia przyswajalności żelaza z innych napojów wygląda następująco: Herbata 79-94% Kawa – 50-90% Mięta – 84% Kakao – 71% Werbena – 59 % Kwiat lipy – 52% Rumianek – 47% Dodanie mleka (czyli wapnia) do tych napojów miało niewielki lub żaden wpływ na procent inhibicji więc najbezpieczniej jest zrobić przerwę pomiędzy posiłkiem a wypiciem jednego z wyżej wymienionych napojów. Szczególnie w przypadku osób, które mają niski poziom żelaza w organizmie. Jaki powinien być odstęp pomiędzy spożyciem posiłku a wypiciem herbaty? Według badań przynajmniej 1 godzina da najlepszy efekt. Oczywiście im dłużej, tym lepiej. Kiedy pić te napoje do posiłku? Na pewno, kiedy masz hemochromatozę i chcesz ograniczyć przyswajalność żelaza z posiłków. O hemochromatozie szykuję artykuł na bloga. Wkrótce o niej przeczytasz. Czy herbata z pokrzywy faktycznie jest dobrym źródłem żelaza? Herbata z pokrzywy znana wszystkim jako źródło antyoksydantów, polifenoli i… żelaza. Czy faktycznie jest dobrym źródłem tego składnika? Średnia zawartość żelaza w pokrzywie surowej i gotowanej waha się w zależności od pory roku, miejsca uprawy i innych czynników. Ogólnie pokrzywa surowa może zawierać około 1,2-3,4 mg żelaza na 100 g produktu, a gotowana z solą około 1,6-2,5 mg żelaza na 100 g produktu. Na garść ugotowanej więc mamy około 0,4-0,6 mg żelaza. Nie ma szału, ale pokrzywa jest tania i dobra i jak ktoś lubi, można jeść. Średnia zawartość żelaza w suchej masie (suszu) pokrzywy wynosi natomiast około 56,9 mg/100 g. Do przygotowania naparu herbacianego potrzebujemy jednak około 2 g suszu, czyli około zostaje nam 1,1 mg żelaza. Z tej porcji całość nie przejdzie do naparu. W polskich badaniach wykazano, że do herbaty przechodzi poniżej 8% żelaza z suszu. W badaniu Suliburskiej i Kaczmarek z 2012 roku sprawdzono, że w 100 ml naparu z pokrzyw znajdziemy około 0,048 mg żelaza. Oznacza to, że pijąc np. 250 ml (standardową porcję) dostarczamy około 0,12 mg tego składnika. Nie jest to duża porcja i biorąc pod uwagę zapotrzebowanie na żelazo z diety dla dorosłej kobiety (18 mg) jest to jedynie 0,6% normy. To jednak nie wszystko. Trzeba wziąć pod uwagę jeszcze kilka istotnych rzeczy: Herbata z pokrzywy ma swoje antyoksydacyjne właściwości, gdyż zawiera sporo polifenoli. Te oczywiście są bardzo dobre dla naszego zdrowia, ale podobnie jak z herbat zielonych i czarnych (a także kawy), polifenole redukują biodostępność żelaza. Kolejnym składnikiem obniżającym biodostępność żelaza jest kwas szczawiowy.W Polskim badaniu oceniającym zawartość szczawianów w herbatach wykazano, że w zasadzie herbata z pokrzywy ma porównywalną lub jedynie nieco niższą ilość szczawianów w porównaniu do herbat zielonych. Zawartość rozpuszczalnych szczawianów w herbatach zielonych wahała się w granicach od 38,19 do 78,41 mg w 100 ml naparu. Zawartość szczawianów w herbacie z pokrzywy wynosiła średnio 59,91 mg/100 ml. Oznacza to, że skoro herbata zielona liściasta nie jest źródłem żelaza, herbata z pokrzywy też nim nie jest. Podobne wyniki są z innych badań. Nawet jeżeli mamy żelazo w herbacie z pokrzywy, jest to żelazo niehemowe. Oznacza to, że przyswaja się w maksimum 10%. Dodatkowo należałoby spożyć je z witaminą C, żeby poprawić przyswajalność. Witaminy C w suszonej herbacie praktycznie nie znajdziemy. Znajdziemy ją w liofilizowanych liściach, ale… tam jest tylko 3 mg witaminy C na porcję. I to na porcję naparu przygotowanego w temperaturze 50 – 60° C parzoną nie dłużej niż 10 minut… (witamina C bowiem jest bardzo niestabilną witaminą i wysoka temperatura ją degraduje).Teraz pytanie, kto zalewa liście wodą o takiej temperaturze, a nie wrzątkiem?W każdym przypadku i tak witaminy C jest zbyt mało, aby żelazo przyswajało się dobrze. A więc, czy warto pić herbatę z pokrzywy? Tak jak inne herbaty jest źródłem substancji biologicznie czynnych i ma właściwości przeciwzapalne, więc jak ktoś lubi, warto po nią sięgać. Żelaza lepiej jednak szukać w nasionach strączkowych, kaszach i orzechach. I oczywiście łączyć je z witaminą C. Czy rooibos również zaburza przyswajanie żelaza? Herbata rooibos zawiera dużo korzystnych polifenoli, ma udowodnione działanie antyoksydacyjne i obniżające ciśnienie tętnicze. Jednocześnie nie zawiera kofeiny i cechuje się mniejszą zawartością garbników w porównaniu do tradycyjnych herbat. Wydaje się również, że rooibos w porównaniu do innych herbat, nie wpływa znacząco na wchłanianie żelaza. Znalazłam tylko jedno badanie skupiające się głównie na herbacie rooibos i biodostępności żelaza. Było opublikowane w 1979 roku. Brały w nim udział trzy grupy ochotników, z których każda składała się z 10 zdrowych młodych mężczyzn o porównywalnych wynikach badań gospodarki żelazowej i wymiarach ciała. Wszystkie grupy spożywały 16 mg żelaza, a następnie popijały wybranym napojem: rooibos, zwykłą herbatą i wodą. Średnie wchłanianie żelaza po spożyciu różnych napojów wynosiło: 7,25% w przypadku herbaty rooibos 1,70% w przypadku zwykłej herbaty 9,34% w przypadku wody (p = 0,0001) Wydaje się więc, że herbata rooibos nie zaburza przyswajania żelaza w takim samym stopniu, jak zwykłe herbaty. Myślę, że można spróbować pić ją do posiłków. Jeżeli nie wiesz, czym jest ten napój, możesz sprawdzić go tutaj (napój roibos link afilacyjny). Bibliografia: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4745470/ https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/21916535/ https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3349212/ https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7248666/ https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6100552/ https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/18666620/ https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7248666/ Hesseling PB, Klopper JF, van Heerden PD. Die effek van rooibostee op ysterabsorpsie [The effect of rooibos tea on iron absorption]. S Afr Med J. 1979 Apr 14;55(16):631-2. Afrikaans. PMID: 462276. Rusinek-Prystupa E, Marzec Z, Sembratowicz I, Samolińska W, Kiczorowska B, Kwiecień M. Content of Selected Minerals and Active Ingredients in Teas Containing Yerba Mate and Rooibos. Biol Trace Elem Res. 2016 Jul;172(1):266-275. doi: 10.1007/s12011-015-0588-9. Epub 2015 Dec 19. PMID: 26686675. Carine Kunevi-Kilola, The effect of Rooibos on trace elements absorption and biochemical parameters – A murine model , Cape Peninsula University of Technology, 2014 Joubert, E, de Beera D. Rooibos (Aspalathus linearis) poza bramą farmy: Od herbaty ziołowej do potencjalnego fitofarmaceutyku . Południowoafrykański Journal of Botany . 2011; 77 (4): 869-886. doi: 10.1016 / j.sajb.2011.07.004 https://www.researchgate.net/publication/340982310_Topic_chemical_compositions_and_mineral_content_of_four_selected_South_African_herbal_teas_and_the_synergistic_response_of_combined_teas
Czy dieta roślinna jest związana z ryzykiem wystąpienia anemii z niedoboru żelaza? Tak naprawdę każda dieta, która jest monotonna i nie zawiera dobrych źródeł tego składnika, może zwiększać ryzyko jego niedoboru. Z tego artykułu dowiesz się, jak temu zapobiec. Do czego jest nam potrzebne żelazo? Żelazo wchodzi w skład hemoprotein, czyli białek, które zawierają cząsteczkę hemu (porfiryny). Białka te mają różne funkcje w organizmie. Np. jest to hemoglobina, przy której udziale w organizmie przenoszony jest tlen z płuc do wszystkich tkanek i narządów. Mioglobina, która odpowiada za przechowywanie tlenu w komórkach mięśniowych. Są też cytochromy P450, które odpowiadają za metabolizm i oczyszczanie organizmu z leków i ksenobiotyków. Żelazo jest również składnikiem enzymów, m.in. katalaz, peroksydaz i desaturaz kwasów tłuszczowych. Bierze również udział w syntezie DNA oraz produkcji tlenku azotu. Jak rozpoznać niedobór żelaza? Jakie objawy mogą wskazywać na problem z tym składnikiem? Ponieważ żelazo bierze udział w wielu procesach w organizmie, jego niedobór może powodować różne objawy. Zwróćmy uwagę na kilka z poniższych: Blada skóra i brak energii jest skutkiem jaśniejszego koloru erytrocytów (krwinek czerwonych), a ponieważ żelazo przenosi tlen do komórek, jego deficyt powoduje niedotlenienie i brak energii. Słabsza odporność, częste infekcje — deficyt żelaza osłabia funkcje życiowe limfocytów i neutrofili — komórek odpornościowych. Niedobór żelaza powoduje też zmiany w śluzówce, takie jak zmniejszenie się jej grubości, co z kolei zwiększa podatność na stany zapalne i choroby. Zaburzenia w regulacji temperatury ciała i obniżenie sprawności fizycznej i psychicznej. Zaburzenia ze strony ośrodkowego układu nerwowego, obniżenie koncentracji, koordynacji psychoruchowej i obniżenie ogólnej wydolności organizmu. Wszystkie powyższe objawy mogą wystąpić jednocześnie, ale nie muszą. Nie muszą również wskazywać na niedobór żelaza, a być wynikiem innych problemów zdrowotnych (np. niedoczynności tarczycy), dlatego należy udać się do lekarza pierwszego kontaktu i wykonać wskazane przez niego badania. Przyswajalność żelaza Pula żelaza w organizmie wynosi około 4 g. Z tego najwięcej tego składnika znajdziemy w hemoglobinie, bo około 75% całości, dalej 20% żelaza znajduje się w ferrytynie i hemosyderynie w wątrobie, 4% w mioglobinie i 1% w enzymach. Żelazo usuwane jest z organizmu wraz ze złuszczającym się nabłonkiem, naskórkiem i włosami. Jest to około 1 mg na dobę, więc bardzo niewielka ilość. Do tego kobiety tracą żelazo podczas miesiączki (tu ilość zależy od obfitości miesiączek). Trzeba zauważyć również, że nie ma innych fizjologicznych dróg usuwania żelaza z organizmu i nie tylko niedobór, ale i nadmiar tego składnika jest groźny. Niedobór prowadzi do niedokrwistości i chorób z nią powiązanych, nadmiar natomiast do przeładowania tym składnikiem. Żelazo gromadzi się w większej ilości w narządach, powodując stan zapalny. Żelazo przyswaja się w dwunastnicy i początkowym odcinku jelita cienkiego. Przyswajalność zależy od wysycenia tego składnika w surowicy. Jeżeli stężenie w surowicy jest duże, enterocyty zawierają go więcej i zdolność przyswajania się zmniejsza. Kiedy żelaza w surowicy jest mniej, enterocyty również zawierają je w mniejszej ilości i absorpcja z jelita cienkiego wzrasta. Cały ten proces regulowany jest przez specyficzne białko hepcydynę. Wolne żelazo w enterocytach łączy się z apoferrytyną w ferrytynę lub jest transportowane do wątroby i szpiku kostnego przez związanie z transferyną. Dlatego zarówno ferrytyna, jak i transferyna są dobrymi wskaźnikami diagnostycznymi niedoborów żelaza. Biodostępność żelaza Biodostępność żelaza z diety zależy od różnych czynników, lecz głównie od postaci fizykochemicznej tego składnika. Może ono bowiem być hemowe (Fe2+) lub niehemowe (Fe3+). Inne czynniki mające wpływ na biodostępność żelaza to pH treści jelitowej oraz wydzieliny żołądka i trzustki (kwas solny, specjalny czynnik stabilizujący zawarty w soku żołądkowym, sole żółciowe oraz enzymy trzustkowe) i kwas askorbinowy (witamina C). Tak naprawdę jedyną wartościową dla organizmu formą żelaza jest Fe2+, czyli żelazo hemowe. Ta forma wchłaniana jest przez enterocyty w postaci niezmienionej, a proces nie zależy od związków antyodżywczych. Biodostępność żelaza hemowego wynosi w przybliżeniu 30%. W roślinach natomiast występuje jedynie żelazo niehemowe (Fe3+), które z udziałem kwaśnej treści żołądkowej i reduktazy żelazowej (enzymu znajdującego się w enterocytach) redukowane jest do formy dwuwartościowej, a następnie wchłaniane w jelicie. Biodostępność żelaza niehemowego to już około 10%. Dlaczego biodostępność żelaza niehemowego jest niższa? Jest tak, gdyż w jelicie występuje alkaliczne środowisko, przez co forma Fe3+ wiąże się w kompleksy ze związkami antyodżywczymi. Mam tu na myśli głównie kwas fitynowy, ale może być również kwas szczawianowy, polifenole i inne związki. Są one słabo rozpuszczalne w alkalicznym pH jelit i dlatego wraz z napotkanymi w tym środowisku składnikami mineralnymi (w tym żelazem, ale również z cynkiem, wapniem i magnezem) tworzą nierozpuszczalne kompleksy, które nie są trawione w jelicie cienkim, są natomiast wydalane w niezmienionej postaci. Jest to niekorzystne w przypadku osób z niedoborem żelaza, ale dla osób, które mają nadmiar tego pierwiastka w diecie (np. dla osób z hemochromatozą) wręcz przeciwnie. W dodatku kwas fitynowy ma również korzystne właściwości, produkty w niego bogate mają niższy indeks glikemiczny, więc są dobre dla osób z insulinoopornością i cukrzycą. Ma również działanie antynowotworowe (szczególnie w przypadku nowotworu jelita grubego). Więcej informacji o poszczególnych związkach antyodżywczych znajdziesz w osobnych artykułach (odnośniki do nich znajdują się powyżej). Polifenole natomiast występują m.in. w herbacie i kawie. Sposobem na poprawę biodostępności żelaza jest picie tych napojów pomiędzy posiłkami z zachowaniem minimum 30-minutowego (a najlepiej godzinnego) odstępu z posiłkiem. Jak poprawić biodostępność żelaza niehemowego z diety? Jest trochę metod obróbki kulinarnej, które możemy zastosować, aby poprawić biodostępność żelaza niehemowego z diety roślinnej. Przede wszystkim są to metody, które aktywują fitazy, czyli enzymy mające za zadanie neutralizację kwasu fitynowego. Zaliczamy do nich moczenie (np. moczenie nasion strączkowych), mielenie (np. mielenie mąki), kiełkowanie, fermentację (np. zakwas w pieczywie żytnim) oraz właściwe komponowanie produktów w jadłospisie. To ostatnie wydaje mi się być najważniejsze. Przede wszystkim, składnikiem, na który także trzeba zwrócić szczególną uwagę (poza samym żelazem oczywiście), jest witamina C. Ta jest związkiem, który w największym stopniu zwiększa przyswajalność żelaza niehemowego z diety, gdyż ma właściwości redukujące formę Fe3+ do Fe2+. Z tego powodu najlepiej jest łączyć w jednym posiłku produkty bogate w żelazo z produktami zawierającymi duże ilości witaminy C. Badania dowodzą, że już 50 mg witaminy C może zneutralizować negatywny efekt spowodowany przez związki antyodżywcze. Należy pamiętać jednak, aby te dwa składniki połączyć w jednym posiłku. Dobre źródła witaminy C w diecie znajdziesz w poniższej tabelce. Pamiętaj również, że witamina C jest witaminą bardzo nietrwałą, a podczas obróbki termicznej jej straty sięgają aż 50%. Podczas duszenia warzyw czy przygotowywania surówek straty są mniejsze (rzędu 20-30%), ale gotowanie ziemniaków może pozbawić ich kwasu askorbinowego nawet w 75%. Produkt spożywczy Porcje Zawartość witaminy C w mg Acerola świeża 1 sztuka 80,5 Owoc dzikiej róży ½ szklanki 277 Czarne porzeczki ½ szklanki 117,6 Brokuł surowy 150 g 135 Kapusta włoska surowa 100 g 130 Kalafior surowy 200 g 92 Żółta papryka surowa ½ sztuki 92 Brukselka surowa 100 g 85 Pomarańcza 1 sztuka 170 Kiwi 1 sztuka 70 Papryka czerwona surowa ½ sztuki 64 Rzepa ½ sztuki 51 Kapusta czerwona 100 g 57 Ananas 1 plaster 44,8 Truskawki 1 szklanka 61 Papryka zielona surowa ½ sztuki 40 Tymianek świeży 16 g 26 Kiełki rzeżuchy 3 łyżki 18 Papryczka chilli 10 g 14,4 Co z kiszonkami? Czy żelazo przyswaja się lepiej dzięki nim? Tak! Kiszonki, czyli kiszone warzywa zawierają bakterie kwasu mlekowego. Te w jelicie cienkim wytwarzają kwasy krótkołańcuchowe (m.in. mlekowy, propionowy, masłowy itp.) Kwasy te ułatwiają biodostępność żelaza, gdyż zakwaszają środowisko i łatwiej rozpadają się kompleksy fitynianów (połączenie kwasu fitynowego i Fe3+). Dodatkowo bakterie kwasu mlekowego mają zdolność do produkcji fitaz, co jeszcze bardziej poprawia przyswajalność żelaza. Są również dostępne badania, gdzie podawanie probiotyku Lactobacillus Plantarum 299v zwiększało stężenie żelaza w organizmie osób suplementujących ten preparat. Należy tylko pamiętać, że kiszonki zawierają sporo soli, więc osoby z nadcisnieniem tętniczym nie mogą sobie za bardzo pofolgować w tej kwestii. W końcu, gdzie szukać żelaza w produktach roślinnych? W produktach roślinnych żelazo występuje głównie w zbożach, nasionach roślin strączkowych, zielonych warzywach liściastych, orzechach i pestkach. Warto sięgać po produkty pełnoziarniste, im bardziej razowe pieczywo, czy gruboziarnista kasza, tym więcej znajdziemy w niej żelaza. Pamiętaj jednak, że niektóre produkty będą miały bardzo dużo błonnika, co może wręcz utrudniać przyswajalność żelaza (np. otręby). Dobre źródła żelaza w diecie roślinnej znajdziesz w poniższej tabelce. Dalej podałam również link do sklepu, gdzie można zakupić 14-dniowy jadłospis bogaty w żelazo. Produkt Porcja Zawartość żelaza w mg Suszone pomidory 2 sztuki 1,27 Amarantus gotowany 1/2 szklanki 3,8 Soczewica zielona gotowana ½ szklanki 3,0 Orzechy nerkowca 2 łyżki 1,8 Chleb razowy 1 kromka 1,3 Fasola biała gotowana 1/2 szklanki 2,7 Fasola czarna gotowana 1/2 szklanki 1,88 Szpinak surowy 1 garść 0,7 Nasiona słonecznika 2 łyżki 0,62 Ciecierzyca gotowana 1/2 szklanki 2,6 Tempeh 50 g 1,4 Brokuły gotowane 200 g 4,7 Nasiona sezamu 1 łyżka 0,22 Kasza gryczana gotowana ½ szklanki 2,4 Groszek zielony surowy ½ szklanki 2,13 Fasola adzuki gotowana 1/2 szklanki 1,8 Rodzynki 1 łyżka 0,25 Jarmuż gotowany 130 g 1,17 Kasza jaglana gotowana 1/2 szklanki 0,6 Morele suszone 3 sztuki 0,8 Natka pietruszki 1 łyżka 0,5 W tym miejscu możesz zobaczyć przykładowy jadłospis roślinny bogaty w żelazo (klik). Co jeszcze osłabia biodostępność żelaza z diety roślinnej? Niektóre składniki współzawodniczą z żelazem o przyswajanie w jelitach. Dzieje się tak w przypadku wapnia, lecz tylko wtedy, gdy oba składniki połączymy w jednym posiłku. Proces ten zachodzi również w przypadku stosowania suplementów wapnia po posiłku bogatym w żelazo (i na odwrót). Nie warto jednak przejmować się wapniem, jeżeli nie ma wysokich niedoborów żelaza i obniżonego poziomu ferrytyny. Warto cieszyć się ulubioną owsianką z fortyfikowanym napojem roślinnym, ale pod warunkiem, że owsianka będzie zawierała produkty będące źródłem witaminy C oczywiście! Podejrzewasz u siebie niski poziom żelaza? Zastanawiasz się, co zbadać? Zacznij od wizyty u lekarza. Jeżeli obserwujesz u siebie objawy wymienione na początku artykułu i wiesz, że twoja dieta nie wygląda najlepiej, przejdź się do lekarza i poproś o skierowania na podstawowe badania takie, jak: Morfologia – warto zwrócić uwagę na poziom hemoglobiny, hematokrytu, krwinek czerwonych (RBC), MCH, MCHC oraz MCV. Jeżeli parametry te są obniżone, wszystko może wskazywać na problemy z żelazem, jednak niekoniecznie. MCV obniża się również w przebiegu talasemii i może pozostać w normie, jeżeli niedoborowi żelaza będzie towarzyszyć niedobór witaminy B12 czy kwasu foliowego. Ferrytyna — jest to jeden z najbardziej przydatnych parametrów do badania statusu tego składnika w organizmie, gdyż odzwierciedla jego zapasy. Jeżeli wynik wskazuje na <15 – 30 µg/l, wskazuje to na zmniejszone zapasy żelaza w organizmie. Podczas badania ferrytyny, trzeba wziąć pod uwagę również ogólny stan zdrowia (czy nie ma w organizmie stanu zapalnego, niewydolności wątroby, infekcji, chorób nowotworowych itp.), ponieważ ferrytyna jest białkiem ostrej fazy i jej stężenie wzrasta w różnych przypadkach. Transferyna — jest transporterem żelaza w organizmie. W przypadku niskiego poziomu tego składnika, jej stężenie wzrasta i jednocześnie obniża się wysycenie transferyny żelazem (TIBC). W przypadku nadmiaru poziom transferyny nie zmienia się, ale wysycenie żelazem wzrasta. Bibliografia Institute of Medicine (US) Panel on Micronutrients. and Washington (DC): National Academies Press (US), “Dietary Reference Intakes for Vitamin A, Vitamin K, Arsenic, Boron, Chromium, Copper, Iodine, Iron, Manganese, Molybdenum, Nickel, Silicon, Vanadium, and Zinc.,” National Academies Press (US), 2001. D. Siegenberg et al., “Ascorbic acid prevents the dose-dependent inhibitory effects of polyphenols and phytates on nonheme-iron absorption.,” Am. J. Clin. Nutr., vol. 53, no. 2, pp. 537–41, Feb. 1991. J. Gawęcki, Witaminy. Poznań: Wydawnictwo Akademii Rolniczej im. Augusta Cieszkowskiego, 2000. Kibil I., Wege. Dieta roślinna w praktyce, PZWL 2018, Warszawa. Sharma N., Angural S., Rana M., Puri N., Kondepudi K.K., Gupta N., Phytase producing lactic acid bacteria: Cell factories for enhancing micronutrient bioavailability of phytate rich foods, Trends in Food Science & Technology, , February 2020, Pages 1-12. Rusu I. G., Suharoshi R., Vodnar D. C. Pop C. R., Socaci S. A., Vulturar R.,Istrati M., Morosan I., Farcas A. C., Keresi A., D., Muresan C. I., Pop O. L., Iron Supplementation Influence on the Gut Microbiota and Probiotic Intake Effect in Iron Deficiency—A Literature-Based Review, utrients 2020, 12(7), 1993. https://www.mdpi.com/2072-6643/12/7/1993/htm https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6789581/
Cynk a dieta roślinna: Cynk jest z pewnością składnikiem niezbędnym do pracy wielu hormonów i enzymów w organizmie i wzmacnia mechanizmy odporności. Działa w sposób ochronny, a także naprawczy na błony śluzowe wyścielające wszystkie układy w organizmie (m.in. układ pokarmowy, oddechowy, moczowo-płciowy). Badania wykazały również, że prawidłowe spożycie tego składnika z diety skraca o 25-30% czas trwania przewlekłych biegunek i aż o 45% zmniejsza częstość występowania ostrych zakażeń dolnych dróg oddechowych. Ponieważ cynk jest składnikiem niezbędnym dla wielu procesów komórkowych, jego niedostateczne spożycie prawdopodobnie związane jest z występowaniem chorób przewlekłych. Wykazano także, że nawet łagodny niedobór cynku prowadzi do obniżenia odporności. Poważny niedobór natomiast prowadzi do częstych stanów zapalnych skóry, biegunek, wypadania włosów i stanów depresyjnych. Niedobór cynku wśród kobiet ciężarnych jest szczególnie niebezpieczny, gdyż zaburza produkcję immunoglobulin i może wywołać osłabienie układu odpornościowego noworodka. Innym powikłaniem z powodu niedoboru cynku jest anemia sierpowata. Wśród osób chorujących na ten rodzaj anemii oprócz immunosupresji (osłabienia odporności), zauważono także skłonność do choroby depresyjnej. Cynk w pożywieniu – dobre źródła i jakość przyswajania Przede wszystkim, głównym źródłem cynku w naszej diecie są produkty zbożowe, orzechy, nasiona i rośliny strączkowe. W związku z tym, wegetarianie oraz weganie, jeżeli mają zbilansowaną dietę zawierającą produkty pełnoziarniste, nasiona roślin strączkowych, orzechy i nasiona, nie powinni mieć problemu z cynkiem. Wystarczy jednak zastanowić się nad jego przyswajalnością z wyżej wymienionych produktów. Do czynników zmniejszających dostępność cynku z pożywienia należy przede wszystkim kwas fitynowy – materiał zapasowy w ziarnach zbóż, nasion i orzechów. Jego zawartością odznaczają się natomiast ziarna zbóż i nasiona roślin strączkowych. Fityniany z produktów zbożowych w dużej mierze eliminowane są w procesie mielenia mąki, mogą być także całkowicie lub w dużym stopniu rozłożone podczas fermentacji ciasta w mące użytej do wypieku pieczywa na zakwasie. Inne czynniki zwiększające dostępność cynku z pożywienia to niewątpliwie witamina C. Dlatego należy zadbać o dostępność świeżych owoców i/lub warzyw bogatych w witaminę C w każdym posiłku. A także białko. Cynk występuje również w produktach będących źródłem białka (sprawdź w tabeli poniżej). Cynk a dieta roślinna: Zawartość cynku w wybranych produktach pochodzenia roślinnego Produkt Porcja Zawartość cynku w mg Zarodki pszenne 3 łyżki 3,4 Grzyby shitake 5 sztuk 2,1 Kasza gryczana sucha 1/3 szklanki 2,1 Otręby pszenne 3 łyżki 2 Soczewica zielona gotowana ½ szklanki 0,93 Fasola biała gotowana ½ szklanki gotowanej 1,2 Płatki owsiane suche ¼ szklanki 1,24 Amarantus gotowane ziarna ½ szklanki 1,05 Orzechy arachidowe garść 1 Groch gotowany ½ szklanki 1,3 Soja gotowana ½ szklanki 1 Groszek zielony ½ szklanki 0,95 Orzechy włoskie garść 0,9 Fasola czarna gotowana ½ szklanki 0,9 Szpinak gotowany ½ szklanki 0,85 Czekolada gorzka 3 kostki 0,5 Bibliografia M. Foster, A. Chu, P. Petocz, and S. Samman, “Effect of vegetarian diets on zinc status: A systematic review and meta-analysis of studies in humans,” J. Sci. Food Agric., vol. 93, no. 10, pp. 2362–2371, 2013. B. Lönnerdal, “Dietary factors influencing zinc absorption.,” J. Nutr., vol. 130, no. 5S Suppl, p. 1378S–83S, May 2000. S. K. B. Angela V Saunders, Winston J Craig, “Zinc and vegetarian diets,” Med. J. Aust., vol. 1, no. 2, pp. S17–S21, 2012. M. Foster and S. Samman, Vegetarian diets across the lifecycle: Impact on zinc intake and status, 1st ed., vol. 74. Elsevier Inc., 2015. B. Gapys, A. Raszeja-specht, and H. Bielarczyk, “Rola cynku w procesach fizjologicznych i patologicznych organizmu,” J. Lab. Diagnostics, vol. 50, no. 1, pp. 45–52, 2014.
Praktyczne porady i ciekawostki
Z suplementami diety jest trochę jak z aplikacjami na smartfonie — niektóre są niezbędne w różnych sytuacjach, inne mogą być pomocne (chociaż nie musisz z nich korzystać), a jeszcze inne są całkowicie opcjonalne. Suplementy mogą być potrzebne, gdy z samej diety nie dostarczamy wystarczających ilości składników odżywczych, np. z powodu specjalnych potrzeb żywieniowych, ograniczeń dietetycznych, chorób lub zwiększonego zapotrzebowania organizmu. I w wielu przypadkach uzupełnianie diety suplementami jest potrzebne albo nawet niezbędne, np. foliany i jod w ciąży, kwasy omega-3, witamina B12 w przypadku diet bezmięsnych, czy różnych chorób układu pokarmowego, witamina D ze względu na nieefektywną syntezę w organizmie w miesiącach zimowych lub bez dostępu do promieni słonecznych itp. Problemem jednak jest łykanie suplementów słabej jakości, bez potrzeby i na wszystko, a tym bardziej bez konsultacji z właściwym specjalistą zdrowia. Także, zanim coś zaczniesz brać, naprawdę zastanów się na co, dlaczego chcesz to robić, czy faktycznie tego potrzebujesz. W tym poście postaram się wyjaśnić kilka istotnych rzeczy, które mam nadzieję pomogą ci w wyborze suplementów diety. Na wstępie dodam też, że ten tekst konsultowałam merytorycznie z dr. Magdą Obrzut, aby mieć pewność, że podczas analizy sprzedaży suplementów (w szczególności sprzedaży w aptekach) wszystko dobrze opisałam. Magda jest farmaceutką i autorką książek wydawnictwa PZWL. Prowadzi także świetnego bloga doktorhashi.pl, na którego Cię odsyłam po więcej ciekawych treści na temat farmakologii, suplementacji i diety. Ten post jest dostępny również w formie podcastu lub filmiku. Leki vs suplementy – Czym się różnią? Chociaż często suplementy diety są prawie że traktowane na równi z lekami w kwestiach zdrowia (w szczególności w internecie), to jest pomiędzy tymi produktami kilka istotnych różnic. Różnic w zakresie bezpieczeństwa, regulacji prawnych, kontroli, a także zasadności ich przyjmowania. Zacznijmy od tego, że suplementy diety są według prawa środkami spożywczymi, których celem jest uzupełnienie normalnej diety. Nie leczenie. A ponieważ są zaliczane do żywności, podlegają tym samym regulacjom prawnym, co produkty żywnościowe, czyli ustawie o bezpieczeństwie żywności i żywienia z dnia 25 sierpnia 2006 r. (Dz.U. z 2006 r. Nr 171, poz. 1225 ze zm.). Według tej ustawy suplement diety jest środkiem spożywczym, którego celem jest uzupełnienie normalnej diety, będącym skoncentrowanym źródłem witamin lub składników mineralnych, lub innych substancji wykazujących efekt odżywczy, lub inny fizjologiczny (…). Dokładniejsza definicja z ustawy jest poniżej: Suplement diety – środek spożywczy, którego celem jest uzupełnienie normalnej diety, będący skoncentrowanym źródłem witamin lub składników mineralnych lub innych substancji wykazujących efekt odżywczy lub inny fizjologiczny, pojedynczych lub złożonych, wprowadzany do obrotu w formie umożliwiającej dawkowanie, w postaci: kapsułek, tabletek, drażetek i w innych podobnych postaciach, saszetek z proszkiem, ampułek z płynem, butelek z kroplomierzem i w innych podobnych postaciach płynów i proszków przeznaczonych do spożywania w małych, odmierzonych ilościach jednostkowych, z wyłączeniem produktów posiadających właściwości produktu leczniczego w rozumieniu przepisów prawa farmaceutycznego; Leki natomiast są to produkty, które wykazują właściwości lecznicze lub zapobiegające chorobom i podlegają ustawie z dnia 6 września 2001 r. Prawa farmaceutycznego (Dz.U. 2001 nr 126 poz. 1381). Nie znaczy to, że suplementy diety nie mogą wspierać zdrowia, bo w określonych przypadkach mogą. Jednak nie można ich traktować na równi z lekami i ponieważ w porównaniu do leków są ogólnodostępne w sprzedaży, trzeba bardzo ostrożnie podejść do zasadności ich stosowania i wyboru produktów. Leki vs suplementy – jak wygląda kwestia bezpieczeństwa tych produktów? Leki, zanim zostaną dopuszczone do obrotu, muszą przejść przez skomplikowany proces badań klinicznych (z udziałem ludzi), Te badania mają na celu wykazać bezpieczeństwo ich stosowania, skuteczność i jakość, a proces dopuszczenia leku do obrotu może trwać od kilku do nawet kilkudziesięciu lat. Leki są oceniane i rejestrowane przez Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. To jeszcze nie koniec, bo po wprowadzeniu leku na rynek jest on nadal monitorowany, a jego dokumentacja aktualizowana. Zajmuje się tym Państwowa Inspekcja Farmaceutyczna, która podlega Ministrowi Zdrowia. Z kolei suplementy diety, jak wcześniej wspomniałam, są traktowane jako produkty żywnościowe i podlegają mniej restrykcyjnym regulacjom dotyczącym bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo suplementów diety jest weryfikowane przez Główny Inspektorat Sanitarny, który sprawdza zgodność deklarowanych informacji przez producenta z obowiązującymi przepisami. W skrócie wygląda to tak, że producenci suplementów muszą jedynie poinformować GIS o wprowadzeniu produktu na rynek, co nie wymaga ani dowodzenia skuteczności ich działania, ani przeprowadzania badań klinicznych. Jednie jest to regulowane prawnie, jakie składniki i ich ilości oraz informacje produkt musi zawierać. Te informacje znajdują się w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 9 października 2007 r. w sprawie składu oraz oznakowania suplementów diety (Dz. U. z 2023r. poz. 79). Do tego rozporządzenia odniosę się jeszcze później. Kontrole suplementów diety odbywają się po zgłoszeniach ich do GIS. Natomiast reklamę i marketing suplementów nadzoruje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). W praktyce wygląda to tak, że po zgłoszeniu suplementów do GIS ich weryfikacja i analiza może ciągnąć się latami. Na stronie NIK możemy przeczytać, że najdłuższe analizy trwały od dwóch do niemal 14 lat. A ten produkt, w tym czasie może być w sprzedaży, bo sprzedaż można rozpocząć z chwilą złożenia w GIS powiadomienia o wprowadzeniu lub zamiarze wprowadzenia na rynek nowego suplementu diety. I nie wiem, czy gorsze jest to, że produkty są w sprzedaży zaraz po zgłoszeniu, czy to, jak duża liczba jest zgłaszana, co pokazuje, że na rynku jest ogromna ilość produktów, które nie były sprawdzone. Przykładowo w latach 2017-2020 do GIS złożono blisko 63 tys. powiadomień o wprowadzeniu lub zamiarze wprowadzenia do obrotu nowego suplementu diety W czasie epidemii w 2020 o 70% więcej niż w roku poprzednim, a GIS zdążył poddać analizie zaledwie 11% z nich. Ponieważ rynek suplementów diety wciąż rozwija się dynamicznie na całym świecie, a w tym w Polsce, gdzie jego wartość na 2022 rok wynosiła około 7,7 mld zł, przewiduje się, że dynamicznie będą rozwijać się też problemy z tym związane. Problemy z nadzorem produktów, regulacjami prawnymi, jakością i bezpieczeństwem, marketingiem i reklamą, a także oczywiście naukową zasadnością stosowania określonych produktów. Leki vs suplementy – gdzie je kupisz? Leki zakupisz w aptekach (internetowych lub stacjonarnych). Niektóre kupisz również w sklepach spożywczych i na stacjach paliw (np. przeciwbólowe). Suplementy diety są natomiast dostępne wszędzie: w aptekach, sklepach z produktami „zdrowotnymi”, sklepach internetowych, w supermarketach, w social mediach i ogólnie wszędzie. Na uwagę zasługuje na pewno fakt, że suplementy, których jakości czy składu nie możesz być pewien, również zakupisz w aptekach stacjonarnych. Znajdziesz tam m.in. suplementy na zakwaszanie, oczyszczanie organizmu z toksyn czy wspomaganie metabolizmu (cokolwiek miałyby tam wspomagać). W ciągu ostatnich kilku lat znacząco wzrosła sprzedaż suplementów diety kupowanych przez internet. Ponieważ ta forma zakupów często obejmuje produkty niepochodzące od zweryfikowanych dystrybutorów, zwiększa się ryzyko nabycia suplementów o niewiadomym składzie i wątpliwej jakości. Ludzie mogą być narażeni na wpływ reklam i promocji w mediach społecznościowych, kupując produkty na podstawie rekomendacji influencerów. Dlatego dalej zwięźle powiem ci, na co zwracać uwagę podczas wyboru suplementów. W szczególności, kiedy kupujesz je przez internet. Zasadność stosowania suplementów diety To jest chyba najważniejsze, co musisz ocenić. Czy faktycznie potrzebujesz przyjmować ten produkt lub ten składnik? Czy w tym celu miałeś zlecone badania krwi i wykazany niedobór tego składnika? Czy z powodu alergii, przyjmowania jakichś leków lub z powodu jakiejś choroby możesz mieć zmniejszone wchłanianie tego składnika? Czy z jakiegoś powodu masz za mało urozmaiconą dietę i może go brakować? I czy nie możesz najpierw zweryfikować i poprawić swojej diety? Nie zawsze można to zrobić samą dietą. Czy masz zwiększone zapotrzebowanie na składnik zawarty w suplemencie (np. ze względu na stan fizjologiczny, wiek albo choroby)? Czy są dostępne jakieś zalecenia lub standardy, w których opisano zasadność oraz postępowanie w zakresie suplementacji (np. Stanowisko Ekspertów Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników w zakresie suplementacji w ciąży i połogu, albo stanowisko ekspertów w zakresie suplementacji witaminy D w różnych grupach populacyjnych)? Zanim zdecydujesz się na zakup produktu, polecałabym ci skonsultować się z lekarzem lub dietetykiem lub stanowiskiem ekspertów w sprawie suplementacji. Jest to istotne w szczególności, kiedy przyjmujesz leki, masz choroby przewlekłe lub specyficzne potrzeby żywieniowe. Interakcje między suplementami i lekami mogą znacząco wpływać na ich skuteczność i bezpieczeństwo. Suplementy diety mogą bowiem zmieniać metabolizm leków w organizmie tym samym wpływać na ich poziom we krwi, zmian w ich działaniu lub zwiększeniu ryzyka działań niepożądanych. Do interakcji jeszcze za chwilę wrócę. Kiedy zdecydowałeś, że potrzebujesz suplementu, przejdźmy do tego, na co zwrócić uwagę podczas wyboru produktu. Czy ten suplement diety jest zgodny z obowiązującymi regulacjami prawnymi Chociaż suplementy diety nie są kontrolowane i ich wprowadzanie na rynek nie ma restrykcyjnych przepisów prawnych, jak wprowadzanie leków, jakieś tam regulacje prawne w tej kwestii obowiązują. Jak wspominałam wcześniej, skład oraz znakowanie suplementów diety jest regulowane przez rozporządzenie Ministra Zdrowia z 2007 roku w sprawie składu oraz znakowania suplementów diety. Także informacje podane na opakowaniu produktu muszą być zgodne z powyższym rozporządzeniem. Są to informacje o zawartości witamin i składników mineralnych oraz innych substancji w nich zawartych w przeliczeniu na porcję dzienną. Informacje o zawartości witamin i składników mineralnych podaje się w liczbach i w procentach w stosunku do referencyjnych wartości spożycia. Przy czym minimalna ilość witamin i składników mineralnych obecnych w suplementach diety w zalecanej porcji do spożycia w ciągu dnia wynosi nie mniej niż 15% referencyjnych wartości spożycia i powinna uwzględniać czynniki taki, jak: Ponadto każde opakowanie suplementu diety powinno zawierać następujące informacje w języku polskim: Upewnij się, czy wszystkie powyższe informacje znajdują się na produkcie, nad którym się zastanawiasz. Co ten suplement w ogóle zawiera? I tu pojawia się problem. Musisz mieć wiedzę na temat składników, które przyjmujesz, albo skonsultować je ze specjalistą zdrowia. Suplement, nad którym się zastanawiasz może mieć świetne opakowanie, kolorowe grafiki, świetnie opisane właściwości, ale składniki w nim zawarte mogą być dla ciebie bezużyteczne lub po prostu źle dobrane. Przykładem może być magnez, który często występuje w preparatach w formie tlenku. Ta forma ma bardzo słabą przyswajalność i w większości przypadków nie opłaca się jej w ogóle zażywać. Inny przykład to kwasy omega-3 w formie oleju lnianego reklamowane jako kwasy omega-3 ogółem. Jeżeli nie spożywasz ryb, czyli głównych źródeł długołańcuchowych kwasów tłuszczowych (dokozaheksaenowy, DHA i eikozapentaenowy, EPA) i chcesz dostarczyć je z suplementów, a w preparacie jest sam olej lniany, to nie masz tego, co jest ci potrzebne. Olej lniany bowiem nie jest źródłem DHA i EPA, a kwasu alfa-linolenowego (ALA), który co prawda również należy do kwasów omega-3, ale musi być przekształcony w organizmie do DHA i EPA i cały ten proces nie jest efektywny, zależy od wielu czynników, których nie będę tu omawiać (odsyłam do artykułu o omega-3 na blogu). Jednak producent może ładnie opisać produkt, co ciebie wprowadzi w błąd i ostatecznie nie masz tego, czego potrzebujesz. Dlatego zwracaj uwagę na to, czy producent podaje informacje, na temat formy składników znajdujących się w suplementach oraz czy podaje informację o tym, dlaczego wybrał tę formę. Jest to bardzo istotne, bo różne formy mogą mieć różną przyswajalność. Np. magnez w formie organicznej (m.in. cytrynian, mleczan, glukonian, asparaginian) ma wyższą biodostępność niż ten w formie nieorganicznej (np. tlenek i wodorotlenek magnezu). Super, jak producent umieszcza informację, dlaczego wybrał tę formę i dodaje odnośniki do publikacji, które można sprawdzić. Czasem jednak wygląda to tak, że jest świetnie zrobiona strona sprzedażowa, wszystko wygląda elegancko i prestiżowo, opis produktu jest świetny, jest cała otoczka sprzedażowa, a sam produkt jest nic nie warty. Aby to zweryfikować musisz mieć wiedzę lub czas. Mówiłam o takich “zabiegach” w tej rolce: Wyświetl ten post na Instagramie Post udostępniony przez mgr Iwona Kibil dietetyk 🌱 (@iwonakibil_dietetyk) Interakcje suplementów z lekami, innymi składnikami suplementów a także żywnością Niestety informacje o potencjalnych interakcjach na opakowaniach suplementów znajdują się rzadko. Dlatego musisz szukać ich na opakowaniu leków, które przyjmujesz. Najlepiej jednak zawsze konsultuj łączenie suplementów i leków z lekarzem lub farmaceutą. Przykładowo niektóre zioła będące składnikiem suplementów mogą wchodzić w interakcje z lekami, np. dziurawiec może osłabiać działanie hormonalnych środków antykoncepcyjnych, miłorząb japoński nasilać, a żeń-szeń osłabiać działanie leków przeciwzakrzepowych. To jednak nie wszystko, bowiem składniki z suplementów diety mogą wchodzić w interakcje również ze sobą i wzajemnie obniżać swoje działanie. Przykładowe pary składników, których nie powinno się łączyć, lub połączenia ich powinny być w specjalnych proporcjach to wapń i żelazo, miedź i cynk, magnez i wapń, witamina B12 i witamina C. Przykładem suplementów, w których występuje wiele takich połączeń i ostatecznie nie wiesz, co się z tego w ogóle przyswoi są preparaty multiwitaminowe. W preparatach multiwitaminowych…
Dlaczego nie warto gardzić kaszą? Czyli o tym, dlaczego kasze warto jeść i kupować. Pełnoziarniste kasze są świetnym źródłem błonnika, dzięki czemu… Regulują pracę jelit i zapobiegają zaparciom. Wpływają korzystnie na mikrobiotę jelitową (dokarmiamy nimi bakterie). Wpływają na poczucie sytości, dzięki czemu po dodaniu ich do posiłku najadamy się na dłużej. Wspomagają utrzymanie prawidłowej masy ciała. Przyczyniają się do obniżenia poziomu cholesterolu i glukozy we krwi. Redukują ryzyko nowotworu jelita grubego, zapobiegają powstawaniu uchyłków jelita grubego, chorób układu krążenia, cukrzycy typu 2. Kasze mogą być świetnym źródłem witamin i składników mineralnych Są dobrym źródłem m.in. żelaza, cynku, magnezu, kwasu foliowego i innych witamin z grupy B. W 100 g suchej kaszy pęczak znajdziesz 3,6 mg żelaza. Kasza gryczana to 2,2 mg, a owsiana nawet 4,4 mg. Dla porównania w kaszach drobnych jest dużo mniej składników. Kasza manna to tylko 0,9 mg żelaza, kuskus to 1,1 mg. 100 g suchej kaszy: Żelazo (mg) Cynk (mg) Magnez (mg) Kasza gryczana 2,2 2,4 231 Kasza pęczak 3,6 2,8 133 Kasza orkiszowa 4,4 3,3 136 Kasza jęczmienna perłowa 2,5 2,1 79 Kasza jaglana 3,0 1,7 114 Kasza manna 0,9 0,9 18 Kasza kuskus 1,1 0,8 44 Dlaczego warto jeść pełnoziarniste kasze? Są dość plastyczne, więc doskonale nadają się zarówno do dań na słono, jak i na słodko. Resztki ugotowanych kasz można wykorzystać, aby nie marnować żywności. Można dodawać je np. do placków, kotletów, czy pasztetu. Ugotowane kasze możesz dodawać do zup lub koktajlu, aby je zagęścić. Dlaczego warto kupować kasze? Nie musisz czytać składu. Kasza to kasza, widzisz, co kupujesz. Są tanie i łatwo dostępne. Pasują do wielu dań. Mają długą datę przydatności do spożycia, więc możesz zrobić duże zapasy i przechowywać w domu. Możesz kupować je dużych paczkach. Nie kupuj w woreczkach plastikowych. Ani to smaczne, ani zdrowe, ani ekonomiczne, cze ekologiczne. W każdej chwili możesz je mielić na mąkę, kiedy potrzebujesz (sprawdza się mąka z kaszy jaglanej, albo białej gryczanej). Wyświetl ten post na Instagramie Post udostępniony przez Iwona Kibil dietetyk | dieta roślinna 🌱 (@iwonakibil_dietetyk) Które kasze warto wybierać: Najlepszy wybór to kasze gruboziarniste! Np.: gryczana pęczak owsiana orkiszowa Takie kasze mają najwięcej białka, składników mineralnych i błonnika, gdyż najwięcej tych składników znajdziemy pod okrywą nasienia. Kasze drobne zawierają mniej składników. Co z nich zrobić: Kasze można dodawać do źródeł białka i warzyw na talerzu. Można robić z nich desery (np. budyń jaglany, jagielnik, puddingi, kasze z owocami, jaglanki itp.). Można dodawać je do pasztetów strączkowych. Świetnie nadają się do kotletów roślinnych. Kasze są idealne w zagęszczaniu zup. Są świetne do sosów warzywnych. Można nadziewać nimi pierogi, dodawać do past i paprykarzy roślinnych. Co proponujesz z nich zrobić? Podziel się pomysłem w komentarzu, jak przekonałbyś/aś kogoś do jedzenia kaszy?
Czym jest poke bowl i czy można przygotować go w wersji roślinnej? Co warto dodać do poke bowl, aby tworzył on pełnowartościowe, smaczne i zdrowe danie? Sprawdź poniżej. Co to jest poke bowl? Zapewne spotkałeś się już z nazwą Buddha Bowl, czyli kolorowe miski pełne różnorodnych warzyw, marynowanego tofu i dressingu na bazie tahini, czy masła orzechowego. Jeżeli nie wiesz czym jest Buddha Bowl – koniecznie zajrzyj tutaj. Nazwa poke bowl pochodzi od słowa „pokrojone na kawałki” (oryginalnie odnosi się do plastrów lub kawałków surowej ryby). Danie wywodzi się z kuchni hawajskiej. Poke bowl łaczy w sobie smaku różnych kuchni: japońskiej, chińskiej, filipińskiej i portugalskiej. Na przełomie XIX i XX wieku imigranci, którzy przybyli z Azji na Hawaje w celach zarobkowych, rozpowszechnili swoje rodzime dania, a surowa ryba stała się nieodłącznym elementem kuchni hawajskiej. Tradycyjna wersja poke bowls została rozpowszechniona w latach 70.tych. Głównym składnikiem był pokrojony surowy tuńczyk, wodorosty oraz posiekane orzechy pekan. Ryż oraz pozostałe składniki, które występują we współczesnej wersji poke bowl, pojawiły się dopiero z czasem. Bazą współczesnego poke bowl jest ryż oraz ryba. Często poke bowl porównywane jest do zdekonstruowanego sushi. Jednak w poke bowl, ryż jest gorący, podczas gdy ryba, oryginalnie z nim podawana, jest zimna. Pozostałe składniki poke bowla to: warzywa, owoce, dressing (z azjatyckim twistem, czyli sos sojowy, olej sezamowy). Czy można przygotować poke bowl w wersji roślinnej? Tak. Przygotowanie poke bowl w wersji roślinnej jest proste, a co więcej, taki bowl możesz przygotować z resztek z poprzedniego dnia. Jeżeli masz przygotowane marynowane/ pieczone lub smażone tofu, wystarczy podać je na ciepłym/ podgrzanym ryżu i dodać ulubione warzywa. Smak podkręcisz, dodając dowolny dressing. Jeżeli lubisz smaki azjatyckie, warto do bowla dodać marynowany imbir, pędy bambusa, czy glony wakame. Czy potrzebuję skomplikowanych składników do przygotowania takiego bowla w wersji roślinnej? Oczywiście, że nie 🙂 . Jeżeli nie masz dostępu do azjatyckich składników, takich jak pędy bambusa, marynowany imbir, itp., lub po prostu ich nie lubisz, zawsze możesz przygotować poke bowl na swój własny sposób, używając łatwo dostępnych składników, nawet tych typowo polskich (np. kiszonki). Czy są jakieś zasady komponowania poke bowl? Tak naprawdę, to jakie składniki dodasz do poke bowl, zależy od Ciebie. Jeżeli jednak chcesz przygotować bowl, na podobieństwo oryginalnego przepisu, trzymaj się podstawowych zasad: 1. Podstawą jest ryż Oryginalnie poke bowl podawany jest z gorącym ryżem oraz rybą. Możesz użyć ryżu jaśminowego, ryżu do sushi, ryżu brązowego, lub zastąpić go makaronem soba, lub ryżowym. Podstawą poke bowl jest ryż, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby ryż zamienić na ciepłe ziemniaki, czy pieczone bataty – przygotowując w ten sposób polską wariację. Możesz również użyć: Komosy ryżowej, Ugotowanej kaszy – jęczmiennej, gryczanej, pęczak. 2. Źródło białka Oryginalnie, poke bowl podawany jest z surową rybą. W wersji roślinnej, jako źródło białka dodaj: Tofu lub tempeh – marynowany wg Twoich preferencji, możesz go również usmażyć/ upiec/ grilować, Ugotowane nasiona strączkowe (ciecierzyca, fasola, soczewica, edamame), Kiełki nasion strączkowych, np. kiełki fasoli mung (dostępne w większości marketów). 3. Kolorowe dodatki (warzywa, owoce, orzechy i przyprawy) Świeże warzywa i owoce: pokrojona papryka, awokado, edamame, zielona fasolka szparagowa, rzepa, rzodkiewka, pomidory, marchewka, ogórek, pokrojone mango. Orzechy, nasiona i przyprawy: podprażone orzechy nerkowca, pestki słonecznika, dyni, podprażone nasiona sezamu, sos sojowy, imbir, pasta parykowa Gochujang. Pikantne dodatki; możesz tu użyć posiekanej papryczki chili, jalapeños, lub wasabi. Jeżeli nie możesz lub nie lubisz pikantnych potraw, ten dodatek możesz pominąć. Marynowane warzywa: rzepa, cebula, ogórek, imbir. Posiekany szczypiorek, cebula dymka – posyp swój bowl posiekanym szczypiorkiem tuż przed podaniem. Nie zapomnij o zielonych warzywach, które są świetnym źródłem żelaza. Możesz dodać: ugotowany brokuł, ugotowaną fasolkę szparagową, świeże liście rukoli, roszponki, czy podduszony jarmuż. 4. Dressing W wersji roślinnej przygotuj dressing na bazie zdrowych tłuszczy roślinnych, np: Masło orzechowe (dressing w połączeniu z srirachą i sosem sojowym), Tahini (dressing w połączeniu z srirachą), Awokado, Oliwa. Możesz również dodać odrobinę majonezu roślinnego i połączyć go z sosem sriracha, lub innym ostrym sosem. Przed Tobą dwie proste wersje poke bowl w wersji roślinnej. Wykorzystane produkty kupisz niemal w każdym sklepie. Wykorzystałam głównie świeże warzywa, ale możesz również dodać podduszoną kapustę czerwoną, kiszone lub marynowane warzywa. Tak naprawdę te bowle powstały ze składników, które miałam w lodówce. Poke bowl z tofu Składniki: Tofu naturalne Mango świeże pokrojone Pokrojone awokado Pokrojona papryka Garść rukoli Ogórek pokrojony w paski przy pomocy obieraczki do warzyw Ugotowane edamame rzodkiewka Ugotowany ryż Czarny sezam Posiekany szczypiorek Dressing: Odrobina majonezu roślinnego Sos sriracha Sok z limonki Sos sojowy Przygotowanie: W czasie, gdy gotujesz ryż, pokrój tofu w kostkę, dopraw solą oraz pieprzem. Podsmaż na niewielkiej ilości oleju sezamowego, Możesz również tofu upiec w piekarniku. Warzywa pokrój dowolnie i ułóż na talerzu. Składniki na dressing (proporcje wg upodobań, dressing powinien być dosyć gęsty), wymieszaj dokładnie. Ugotowany ryż przełóż na talerz. Całość posyp ziarnami sezamu i posiekanym szczypiorkiem. Polej przygotowanym dressingiem. Poke bowl z ciecierzycą Składniki: Makaron soba Ugotowana ciecierzyca Marchewka pokrojona przy pomocy obieraczki do warzyw Ogórek Pomidorki koktajlowe Papryka Ugotowana fasolka szparagowa Płatki chili Rukola Szczypiorek Posiekane orzechy nerkowca Dressing orzechowy: masło orzechowe woda sos sojowy sok z limonki Przygotowanie: Makaron ugotuj. Na talerzu ułóż pokrojone warzywa, ugotowaną fasolkę i makaron. Posyp posiekanymi orzechami, płatkami chili i polej przygotowanym dressingiem.
Tofu i przecier pomidorowy — dwa składniki, z których możesz wyczarować pyszne, zdrowe, roślinne dania. Tofu dostaniesz obecnie w większości większych sklepów. Przecier pomidorowy to składnik, który kupisz w każdym sklepie spożywczym. Jak w prosty sposób połączyć tofu z przecierem pomidorowym i stworzyć coś pysznego? Przed Tobą pięć prostych pomysłów na wykorzystanie tofu i przecieru pomidorowego do stworzenia jednego dania. Jak zapewne wiesz, tofu jest świetnym źródłem wapnia w diecie roślinnej. Jeżeli jednak obawiasz się wprowadzenia tego produktu z obawy przed szkodliwym działaniem soi, koniecznie zapoznaj się z tym artykułem. Jeżeli powodem unikania tofu jest smak, koniecznie zapoznaj się z naszymi pomysłami na stworzenie z tofu dań na słodko lub wytrawnych. 1. Szakszuka z tofu Zacznijmy od propozycji śniadaniowej. Szakszuka to danie oryginalnie serwowane z jajkami. Nie stoi jednak nic na przeszkodzie, aby szakszukę podać z tofu. Co będzie potrzebne do przygotowania szakszuki oprócz tofu i przecieru? papryka czerwona czerwona cebula ząbek czosnku papryczka chili (opcjonalnie) kumin kurkuma suszona kolendra słodka papryka ostra papryka oliwa sól i pieprz do smaku Jak przygotować szakszukę: Cebulę obierz i pokrój w piórka. Czosnek drobno posiekaj (czosnek możesz również pokroić w plasterki – wg upodobań). Paprykę oczyść z nasion i pokrój w kostkę lub słupki. Papryczkę chili drobno posiekaj. W głębokiej patelni rozgrzej oliwę. Na rozgrzaną oliwę wrzuć przyprawy i na wolnym ogniu delikatnie podgrzej przyprawy do momentu, aż zacznie unosić się aromat. Wrzuć pokrojone warzywa: cebulę, czosnek, chili oraz paprykę i chwilę podsmaż z przyprawami, cały czas mieszając. Następnie zalej wszystko przecierem pomidorowym, dodaj tofu pokrojone w kostkę, wymieszaj, dopraw solą i przykryj. Duś na wolnym ogniu pod przykryciem około 6-8 minut. Jeżeli spodobał Ci się ten pomysł, koniecznie spróbuj szakszuki z twarożkiem z tofu. Spaghetti tofu bolognese Kolejnym prostym sposobem na połączenie tofu z przecierem pomidorowym jest spaghetti. To chyba jedno z najprostszych pomysłów na połączenie tych dwóch składników i stworzenie czegoś pysznego i pożywnego. Do przygotowania spaghetti oprócz tofu i przecieru, potrzebne będą: cebula czosnek ocet balsamiczny oliwa zioła prowansalskie płatki drożdżowe oregano płatki chili (opcjonalnie) oliwki zielone papryka czerwona odrobina syropu klonowego odrobina wina czerwonego wytrawnego makaron spaghetti świeża bazylia Jak przygotować spaghetti? Czosnek i cebulę drobno posiekaj. Paprykę i oliwki pokrój dowolnie. Na patelni rozgrzej oliwę i podsmaż cebulę z czosnkiem. Dodaj paprykę. Następnie dodaj pokruszone tofu i podsmaż chwilę. Całość zalej przecierem. W międzyczasie ugotuj makaron. Do sosu dodaj przyprawy, posiekane oliwki, wino i duś na wolnym ogniu kilka minut. Ugotowany makaron odcedź i połącz z makaronem. Przed podaniem posyp posiekaną bazylią i płatkami drożdżowymi. Możesz dodatkowo na talerzu dodać rukolę. Pomysły na tofu znajdziesz również w naszych ebookach: Roślinny lunch Sposób na strączki – praktyczny poradnik – jak i dlaczego warto jeść strączki 3. Gulasz z tofu W przypadku przygotowania gulaszu, składniki dodatkowe (poza tofu i przecierem) zależą tak naprawdę od Ciebie i Twoich preferencji. Możesz tutaj dodać marchew, paprykę, grzyby, jarmuż, szpinak, cukinię. Tofu możesz wcześniej pokroić w kostkę i podsmażyć lub upiec. Pamiętaj jednak, aby w Twoim daniu nie zabrakło zielonych warzyw: np. jarmużu, czy fasolki szparagowej. Do sosu poza przecierem dodaj liście laurowe i ziele angielskie. Odrobina czerwonego wytrawnego wina dodane do przecieru również polepszy smak gulaszu. 4. Curry pomidorowe z tofu Lubisz kuchnię orientalną? Przygotowanie curry wcale nie musi być trudne. Jeżeli nie masz czasu na długie gotowanie dania, aby wydobyć wszystkie aromaty, możesz skorzystać z gotowych mieszanek przypraw curry. Do przygotowania curry poza tofu i przecierem, potrzebne będą: marchewka orzechy nerkowca fasolka szparagowa zielona papryka czerwona papryczka chili kawałek pora mleko kokosowe przyprawa curry syrop klonowy Jak przygotować curry z tofu? Tofu pokrój w kostkę i podsmaż na oliwie. Przełóż na ręcznik papierowy. Marchewkę obierz i pokrój w plasterki. Paprykę pokrój dowolnie. Pora i chili posiekaj. Na rozgrzaną oliwę wrzuć orzechy i chwilkę podsmaż z dodatkiem odrobiny syropu klonowego. Dodaj pokrojone warzywa i chwilę podsmaż. Następnie dodaj przygotowane wcześniej tofu i zalej całość mlekiem kokosowym i przecierem. Dodaj przyprawę curry i dopraw do smaku solą. Opcjonalnie, jeżeli masz – dodaj również liście kafiru (dostępne na działach z żywnością azjatycką lub na akcjach Smaki Azji itp. w dyskontach). 5. Pulpety z tofu w sosie pomidorowym Do przygotowania tego przepisu potrzebne są: kasza jaglana/ komosa ryżowa/ ryż ulubione przyprawy (kurkuma, pieprz ziołowy, papryka wędzona, papryka słodka, czosnek, cebula itp.) natka pietruszki mąka ryżowa lub inna ocet balsamiczny oregano liść laurowy ziele angielskie płatki drożdżowe Jak przygotować pulpety? Do przygotowania pulpetów z tofu wykorzystaj ugotowaną wcześniej kaszę lub ryż. Pamiętaj jednak: składniki muszą być zimne i pozbawione nadmiaru wody. Tofu pokrusz do miski i dodaj kaszę/ ryż. Dokładnie wymieszaj lub zmiksuj. Dodaj ulubione przyprawy, posiekaną natkę pietruszki oraz mąkę (tak, aby masa nie kleiła się do rąk). Z powstałej masy formuj niewielkie klopsiki i smaż na niewielkiej ilości oliwy na złoty kolor. Do rondelka przelej przecier. Dodaj przyprawy, ocet balsamicznym i duś na wolnym ogniu kilka minut. Następnie dodaj klopsy i płatki drożdżowe i gotuj jeszcze ok. 10-15 minut. Jak widzisz, pomysłów na tofu w połączeniu z przecierem pomidorowym jest wiele. Wszystkie te propozycje możesz modyfikować wg upodobań. Pamiętaj, że tofu nie musi być “fu”, wszystko zależy od tego z czym i jak je przygotujesz. Potrzebujesz gotowych jadłospisów lub przepisów na już? Zajrzyj do sklepu.
Jak w prosty sposób przygotować dziecku roślinne posiłki do przedszkola? Jak zmodyfikować menu przedszkolne i dostosować posiłki roślinne Twojego dziecka tak, aby przypominały one posiłki pozostałych dzieci? Już od ponad dwóch lat weganizuję menu przedszkolne mojego syna i postanowiłam podzielić się praktycznymi poradami ze wszystkimi, którzy tak jak ja, codziennie przygotowują swoim dzieciom posiłki do przedszkola/ szkoły. Czy mogę przynosić własne roślinne posiłki dziecku do przedszkola? Jakiś czas temu pisałam o tym, jak w praktyce rozwiązać problem posiłków roślinnych Twojego dziecka w placówce przedszkolnej. Zatem jeżeli dopiero stoisz przed tym problemem, zastanawiasz się jak formalnie zorganizować możliwość przynoszenia dziecku posiłków roślinnych do przedszkola, odsyłam Cię do tego artykułu. Czy posiłki roślinne są na pewno dobrze zbilansowane? To najczęściej pojawiające się obawy u rodziców, ale również lekarzy. Każda dieta, w tym roślinna, źle zbilansowana może być niezdrowa. Dużo zależy od naszej wiedzy, od tego, jak komponujemy posiłki, czy prawidłowo bilansujemy dania w menu dziecka. Jeżeli masz nadal wątpliwości, czy dieta roślinna jest odpowiednia dla dziecka, koniecznie przeczytaj artykuł Iwony Kibil, w którym poznasz wyniki najnowszych badań dotyczących diety roślinnej u dzieci. Czy przygotowując posiłki dziecku do przedszkola muszę przygotowywać codziennie coś innego? Nie. Nie jest to konieczne. Na pewno łatwiej przyzwyczaić się dziecku, że je inne rzeczy niż pozostali, gdy jego menu będzie przypominało te, które jedzą jego rówieśnicy. Jednak nie jest konieczne gotowanie codziennie innych potraw. Postaw na prawidłowe bilansowanie posiłków i mądre planowanie. Planowanie – jak się za to zabrać? Przede wszystkim, zadbaj o to, abyś znała/znał menu przedszkolne z tygodniowym wyprzedzeniem. Łatwiej będzie Ci wówczas zaplanować posiłki na cały tydzień i zrobić odpowiednie zakupy. Przejrzyj dokładnie menu, zwróć uwagę, które potrawy możesz zamrozić/ podać dziecku dnia następnego. Przykładowo, jeżeli przygotowujesz duży gar zupy, zaplanuj, aby ta zupa pojawiła się u Twojego dziecka przez 2 dni. To naprawdę nie jest coś strasznego, a Ty nie stracisz energii na codzienne gotowanie z rana innych potraw. Wiem z własnego doświadczenia, że zbyt restrykcyjne przystosowywanie menu roślinnego do tego z przedszkola, może z czasem okazać się bardzo męczące, frustrujące i zniechęcające. Dlatego bardziej skup się na smaku, prawidłowym komponowaniu posiłków, niż na tym, aby posiłki Twojego dziecka wyglądały tak samo jak posiłki jego kolegów i koleżanek. Czas na praktykę – czyli jak zmodyfikować menu przedszkolne i stworzyć pyszne i zdrowe roślinne posiłki Poniżej przedstawię Ci przykładowe tygodniowe menu i sposób jego modyfikacji. Pamiętaj jednak, niektóre posiłki z powodzeniem możesz przygotować na dwa dni, zwłaszcza ulubione potrawy Twojego dziecka. Ważne: w tym przykładowym menu pomijam podwieczorek oraz napoje. W przedszkolu mojego syna to zawsze jest owoc, warzywo plus woda, więc tutaj nic nie muszę modyfikować. Mam też trochę ułatwioną sprawę, bowiem przedszkole zgodziło się, aby syn dostawał z menu wszystko to, co może jeść (owoce, warzywa, napoje, surówki, ziemniaki, kasze, ryż). Jeżeli w Twoim przypadku, nie jest to możliwe, będziesz miała/ miał trochę więcej rzeczy do przygotowania i planowania. Poniedziałek Śniadanie Menu przedszkolne – Kawa zbożowa z mlekiem, Kanapki – chleb pszenny z masłem, szynką drobiową, sałata, ogórek Twoje menu – Czekoladowy koktajl z ciecierzycy (przepis), kanapki – chleb żytni, pasta z ciecierzycy, sałata, pomidor, papryka Obiad Menu przedszkolne – Zupa żurek na mięsie z ziemniakami, makaron ze szpinakiem, serem feta, śmietaną i pestkami słonecznika Twoje menu – Zupa z soczewicy z ziemniakami*, makaron pełnoziarnisty z pesto z tofu, jarmużu i rukoli, i pestkami słonecznika** *Do przygotowania zupy potrzebujesz: bulion warzywny, ziemniaki, soczewicę czerwoną/ ciecierzycę, przecier pomidorowy, curry, kurkumę, paprykę słodką, natkę pietruszki ** Do przygotowania pesto potrzebujesz: tofu naturalnego, garści jarmużu, garści rukoli, orzechów nerkowca, migdałów, płatków drożdżowych, odrobiny soli i oliwy. Podwieczorek Menu przedszkolne – Chleb orkiszowy z masłem, łososiem wędzonym, ogórkiem kiszonym Twoje menu – Chleb orkiszowy z awokado, papryką czerwoną i świeżo zmielonym siemieniem Wtorek Śniadanie Menu przedszkolne – Owsianka na mleku, bułka paryska z masłem, dżemem, miodem Twoje menu – Owsianka z chia na napoju migdałowym z masłem orzechowym i owocami (tutaj nie dawałabym już dodatkowo kanapki, owsianka jest wystarczająco sycąca i kolorowa) Obiad Menu przedszkolne – Rosół z makaronem i natką pietruszki, Kotlet z piersi kurczaka w panierce z siemieniem lnianym i sezamem, ziemniaki, surówka z buraków Twoje menu – Rosół z soczewicą i makaronem (przepis znajdziesz w ebooku Wegedziecko), Tofu panierowane w świeżo zmielonym siemieniu i sezamie, ziemniaki, surówka z buraków i jabłka z natką pietruszki Podwieczorek Menu przedszkolne – pierniczki, szklanka mleka, kalarepka Twoje menu – ciastka owsiane, napój roślinny wzbogacony w wapń lub koktajl z soczewicy i mango Środa Śniadanie Menu przedszkolne – Kakao, chleb pszenny z masłem, pastą mięsno-jajeczną ze szczypiorkiem, papryką Twoje menu – Kakao na napoju migdałowym (z wapniem), chleb orkiszowy z pesto z tofu i papryki pieczonej*, ogórek kiszony, sałata *Do przygotowania pesto potrzebujesz: tofu naturalnego, paprykę czerwona pieczoną, oliwę, płatki drożdżowe, migdały, orzechy nerkowca, odrobinę soli Obiad Menu przedszkolne – Zupa pieczarkowa na mięsie z ziemniakami, kaszotto gryczane z warzywami, mięsem z indyka Twoje menu – Zupa pieczarkowa ze śmietaną słonecznikową, risotto z soczewicą (przepis znajdziesz w ebooku Wegedziecko) Podwieczorek Menu przedszkolne – Soczek marchewkowy, biszkopciki Twoje menu – Soczek marchewkowy, baton z ciecierzycy (przepis znajdziesz w ebooku Sposób na strączki) lub dobry składowo gotowy batonik. Tu znajdziesz przegląd przekąsek. Czwartek Śniadanie Menu przedszkolne -zupa mleczna z płatkami kukurydzianymi, chleb graham z masłem, twarogiem, śmietaną, rzodkiewką, kiełki Twoje menu – jaglanka z migdałami i malinami (przepis znajdziesz w ebooku Wegedziecko) – nie dodawałabym już tutaj kanapek. Obiad Menu przedszkolne – zupa marchewkowa z makaronem, natką pietruszki, gołąbki bez zawijania z młodą kapustą w sosie pomidorowym, ziemniaki Twoje menu – zupa pomidorowa z ciecierzycą i makaronem, klopsy z ciecierzycy i komosy ryżowej w kremowym sosie (przepis znajdziesz w ebooku Wegedziecko), ziemniaki, surówka z sałaty rzymskiej, jabłka i koperku (przepis znajdziesz w ebooku Wegedziecko) Podwieczorek Menu przedszkolne -jogurt z owocami i nasionami chia, wafle ryżowe Twoje menu – jogurt z owocami, orzechami i nasionami chia Piątek Śniadanie Menu przedszkolne -chleb pszenny z masłem, pasztetem drobiowym, sałata rzodkiewka Twoje menu – chleb żytni z hummusem, sałata, pomidor, zmielone siemię lniane Obiad Menu przedszkolne – zupa porowa z groszkiem ptysiowym, pestkami dyni, ryba z pieca, ziemniaki, surówka z kapusty z marchewką, jabłkiem i oliwą Twoje menu – Zupa z pieczonej papryki i soczewicy (przepis znajdziesz w ebooku Wegedziecko), kotlety z soczewicy (przepis znajdziesz w ebooku Wegedziecko), ziemniaki, surówka z kapusty z marchewką, jabłkiem i oliwą Podwieczorek Menu przedszkolne -maślanka owocowa, ciasteczka owsiane Twoje menu – kokosowe praliny z ciecierzycy (przepis znajdziesz w ebooku Wegedziecko), jogurt sojowy (wzbogacany w wapń) zmiksowany z owocami, chia i siemieniem lnianym Jak widzisz, modyfikacja menu, nie jest wcale taka trudna. Są placówki, które na pewno pomogą Ci ograniczyć ilość przygotowywanych rzeczy (np. owoce, warzywa, surówki, napoje). Wszystko zależy od tego jak umówisz się z dyrekcją placówki i na ile ona się zgodzi pójść na ustępstwa w tej prawie. Pamiętaj, że część proponowanych tutaj dań, możesz spokojnie zamrozić i wykorzystać innego dnia (klopsiki, kotlety). Pomysły sprawdzą się również każdemu, kto przygotowuje posiłki roślinne dziecku w domu. Każdą z podanych propozycji możesz dowolnie modyfikować i dostosować do tego, co aktualnie masz w domu oraz upodobań swojego dziecka. Po więcej inspiracji dotyczących diety roślinnej u dziecka, zapraszam Cię do naszego ebooka Wegedziecko. O diecie roślinnej u dzieci przeczytasz również w książce Iwony Kibil Wege Rodzina. Zajrzyj również do darmowych materiałów, które dla ciebie przygotowaliśmy: Suplementacja – dieta roślinna u dzieci Źródła wapnia w diecie roślinnej Źródła żelaza w diecie roślinnej Źródła kwasów Omega3 w diecie roślinnej
Jak przekonać kogoś do diety roślinnej i czy takie przekonywanie ma sens? Styczeń to okres postanowień noworocznych, a jednym z nich może być ograniczenie spożycia mięsa. Popularnym na całym świecie wyzwaniem jest Veganuary (czyli z an. vegan + january). Jest to coroczne wyzwanie prowadzone od 2014 roku. Co roku zyskuje na popularności na całym Świecie. Według deklaracji organizacji promującej wyzwanie w samym 2021 roku wzięło w nim udział ponad pół miliona osób z 209 krajów. Dołączenie do takiego wyzwania może być bardzo pomocne, dla osób, które mają chęć je podjąć. A co z osobami, które są powiedzmy “bardziej oporne”, a nam (Tobie) zależy, aby chociaż po części przekonały się do diety roślinnej? Czy warto je przekonywać do diety roślinnej i jak to zrobić? O tym jest ten artykuł. Uprzedzam od razu, że cały poniższy artykuł jest oparty na moich przemyśleniach i doświadczeniach. Porady zawarte w tym artykule mogą być dla Ciebie pomocne lub nie. Będę wdzięczna, jak podzielisz się ze mną swoją opinią w komentarzu. Ograniczanie mięsa jest coraz bardziej powszechne w Polsce. Według raportu IQS obecnie już 43% Polaków, a raportu Ariadna przeprowadzonego na zlecenie Roślinniejemy 38,5% deklaruje, że nie je mięsa lub stara się je ograniczać. Jednak mimo wszystko czasem trudno jest przekonać do tego bliskie nam osoby. Regularnie dostaję zapytania typu “Jak komuś udowodnić, że dieta roślinna jest zdrowa?”, “Co wysłać teściowej, żeby przestała krytykować dietę dziecka?”, “Jak przekonać do diety roślinnej mięsożercę?” itp. Powiem Ci, że nie jestem w stanie wam odpisywać na te tematy, bo nie znam sytuacji osób pytających. Tzn. mogłabym odpowiedzieć “wyślij teściowej ten artykuł” lub “daj jej do przeczytania moją książkę”. Jednak zarówno ja, jak i Ty wiesz, że to nie podziała, jeżeli ktoś chce patrzeć krytycznie na dietę, trudno przekonać taką osobę każąc jej czytać grubą książkę lub artykuł naukowy. Co więc można zrobić, aby przekonać kogoś do diety roślinnej? Nie przekonywać. Wiem, że nie takiej odpowiedzi oczekujesz, ale przekonywanie może działać w odwrotną stronę. Zamiast tego proponuję kilka innych rzeczy. Spisałam je poniżej, ale jakbym miała je jakoś zbiorczo nazwać, pewnie nadałabym im nazwę “jak zachęcić kogoś do stosowania diety roślinnej?”. Krok 1. Zapoznaj daną osobę z dietą roślinną. Pokaż, że to może być naprawdę przyjazna dieta dla niej/niego. Niekoniecznie musisz pokazywać w tym miejscu danych/statystyk odnośnie wpływu diety na emisję gazów cieplarnianych czy ilości wody potrzebnej do wyprodukowania jednego steka. Oczywiście możesz to zrobić, jeżeli ta osoba interesuje się takimi danymi lub kiedy wiesz, że takie statystki do niej trafią. Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy powinien tymi danymi się zainteresować, jednak na początku może być łatwiej trafić do kogoś poprzez jedzenie. W jaki sposób więc możesz pokazać komuś w praktyce, że dieta jest dla niej przyjazna? Możesz przygotować roślinne danie na spotkanie przy stole i dać tej osobie do spróbowania lub zaaranżować wspólne gotowanie. Wszystko zależy od tego, co dana osoba lubi jeść. Poniżej przedstawiam Ci kilka sugestii, jak to zrobić w praktyce. Jeżeli masz jakieś swoje doświadczenia w tej sprawie i chcesz się nimi podzielić, czekam na nie w komentarzu. Zacznijmy od zadania sobie pytania, jakie jedzenie lubi osoba, której chcesz pokazać dietę rośliną? Jeżeli jest to osoba, która nie wyobraża sobie głównego posiłku bez mięsa, możesz przygotować potrawę, która będzie po części udawać mięso, np. seitan, strogonow, kotlety wegańskie schabowe, nuggetsy z tofu, gulasz z kostką sojową, spaghetti a’la bolonese z „mięsem wegańskim” lub soczewicą itp. Przepisy znajdziesz w Internecie i książkach kucharskich. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkie z powyższych przykładów dań będą nazbyt zdrowymi opcjami. Na początek chodzi jednak bardziej o to, jak do kogoś trafić, a w następnym kroku przedstawić jej inne opcje. W przypadku typowego mięsożercy lepszym rozwiązaniem może być więc wycelowanie w taką rzecz, która będzie jak najbardziej pasować do jego zwyczajów żywieniowych i prawdopodobieństwo, że jej spróbuje będzie najwyższe. Dobre przykłady modyfikacji dań: Jeżeli ktoś uwielbia spaghetti bolonese — podmień mięso na tofu lub soczewicę (w opcji zdrowszej) lub kostkę sojową (w opcji opcjonalnej). Jeżeli ktoś lubi lub kotlety schabowe / pieczenie / gulasze mięsne — przygotuj schabowe sojowe, seitana, gulasz z kostką sojową lub wegańskim mięsem (np. Linda meat). Ktoś uwielbia jajecznicę z boczkiem? – spróbuj z tofucznicą z opcjonalnym niewielkim dodatkiem wegańskiej kaszanki lub kiełbasek. Złe przykłady (dla równowagi): Jeżeli osoba, którą masz na myśli, jest fanem pizzy, wegański odpowiednik (z serem wegańskim) według mnie nie sprawdzi się, bo ten ser może nie być godnym zamiennikiem zwykłego (przepraszam w tym miejscu producentów). Danie bez białka (np. warzywa z kaszą, ryżem czy makaronem), czyli pominięcie ważnego składnika w posiłku. Jeżeli w daniu zabraknie białka (np. przygotujesz kotlet jaglany lub z buraka zamiast mięsnego), dana osoba może być po nim po prostu głodna i stwierdzi, że to nie jest dieta dla niej. Pamiętaj więc aby dodać tofu, strączki czy opcjonalnie jakiś zamiennik mięsa. Reakcje osoby próbującej powyższych dań mogą być bardzo różne, ale dla uproszczenia sprowadziłabym je do trzech najczęstszych odpowiedzi (zakładając, że przygotujesz smaczne danie :). Prawdopodobnie usłyszysz: “To jest naprawdę dobre, nie do wiary, że nie ma w tym mięsa. Chętnie spróbuję czegoś nowego”. “Ciekawe połączenie i smak. Myślę, że od czasu do czasu jest to całkiem dobrą opcją.” “Smaczne to twoje jedzenie, ale brakuje mi w tym… mięsa”. I wiesz co? Nie ważne, którą z tych odpowiedzi usłyszysz, bo każda z nich mimo wszystko będzie furtką dla diety roślinnej dla tej osoby (w szczególności, jeżeli nie miała okazji wcześniej próbować zbyt wielu roślinnych dań). Co prawda, najgorzej będzie z osobą numer 3. Jest to osoba, która lubi mięso na tyle, że prawdopodobnie wiele Twoich argumentów na nią nie zadziała i możliwe, że nic nie przekona jej do porzucenia jedzenia mięsa całkowicie. Jednak mimo wszystko zawsze warto zachęcać jej do próbowania urozmaiconych roślinnych dań i ogólnie sukcesywnie nad nią pracować. Jak ktoś odpowie podobnie, jak w punkcie 1 lub 2, i tak nie pomyśl w tym miejscu zbyt optymistycznie — no dobra, to działamy! Jutro jemy pieczeń z kalafiora, a za dwa dni pasztet z selera zamiast tradycyjnego! W ten sposób możesz kogoś przytłoczyć zmianami na samym początku. Jednak sukcesywnie stopniowo możesz przedstawiać jej coraz więcej roślinnych dań. I proponowałabym na kolejnych etapach już wprowadzać więcej zdrowszych składników (np. tofu, pasztet z białą fasolą zamiast seitana, soczewicę zamiast kostki sojowej, pasty kanapkowe z nasion strączkowych itp.). Metoda małych kroków Oczywiście możesz (i byłoby naprawdę super) zacząć od razu od zdrowszych opcji (dobrze przygotowane tofu powinno się sprawdzić od samego początku), ale wszystko naprawdę zależy od przyzwyczajeń żywieniowych osoby, której pokazujesz potrawę i co chcesz uzyskać. Trzeba to wyczuć, żeby na początku przedstawić jej coś, co na pewno jej się spodoba i zachęcie do próbowania dalej. W przypadku osoby, która lubi burgery, zaprezentowanie jej na samym początku burgera z dobrym zamiennikiem mięsa może być bardziej efektywne, niż burgera z fasoli (chociaż wszystko zależy od smaku potrawy i smaków danej osoby). I jeżeli przejście z burgera zwykłego na burgera wegańskiego będzie wdrożone, następnym krokiem może być burger z fasoli. No i koniecznie pokaż jej na tym etapie już, co dobrego zrobi dla siebie i dla planety poprzez chociażby częściową podmianę posiłków na roślinne. Tu znajdziesz fajny e-book na temat diety dla planety. Jeżeli chcesz zapoznać z dietą roślinną kogoś, kto nie je jakoś dużo mięsa na co dzień i ogólnie lubi próbować nowych smaków, próbuj śmiało od razu z pasztetem z fasoli, pieczonym kalafiorem i ogólnie daniami, które nie mają nic wspólnego z mięsem. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że taka osoba będzie od razu otwarta na nowości. Czy zrezygnuje z mięsa od razu? Raczej nie ;). Jednak odkryje nowe potrawy, które będzie chciała odtworzyć je w domu, co znaczy, że mimo wszystko mogą one stopniowo zastępować posiłki mięsne. I podobnie, jak opisałam powyżej, trzeba wyczuć sytuację i daną osobę. Trzeba również zastanowić się, co jest dla nas ważne. Czy chcemy tylko (lub początkowo) pokazać jej nasze danie i zachęcić ją do spróbowania czegoś nowego, czy może zależy nam na tym, aby on/ona zdała sobie sprawę z tego, że taką potrawą może się najeść, że jest zbliżona do tradycyjnych posiłków i w zasadzie to mięso w niej nie jest wcale potrzebne. Na początku nie oczekuj za dużo. Nie oczekuj od razu, że ktoś przestanie jeść mięso tylko dlatego, że danie wegańskie mu smakuje. Na początkowym etapie najważniejsze jest, aby ta osoba zrozumiała, że tak można jeść, że my tak jemy, to jest w porządku, mięso nie jest niezbędnym składnikiem potrawy. I żeby następnym razem również chętnie spróbowała nowego dania. Prawdopodobnie spotkałeś/aś się w życiu z sytuacją, że ktoś spróbował Twojego dania i stwierdził „to jest w sumie dobre” lub „nawet całkiem dobre jest to twoje jedzenie” jednak po chwili nałożył sobie kawałek mięsa czy wędliny na talerz. Kiedy zastanowimy się, dlaczego tak się dzieje, łatwiej jest wprowadzić więcej roślinnych opcji do menu tej osoby. Trzeba zastanowić się na początku, dlaczego mięso jest tak ważnym produktem w jej diecie? Może po prostu było w diecie tej osoby od zawsze i jest przyzwyczajona do „tradycyjnych dań”, nie zna innych przepisów i boi się spróbować? I to normalne, że dla niej Twoja bezmięsna potrawa może być egzotyczna, warta degustacji, ale nie na tyle wartościowa, żeby wyprzeć z jej diety tradycyjny obiad. Taka osoba potrzebuje wprowadzać zmiany we własnym tempie, krok po kroku. I trzeba być cierpliwym, zachęcać ją, ale w żadnym wypadku nie krytykować za to, co ma na talerzu i nie poganiać. Wszystko w swoim czasie. Stopniowo, jak będzie wprowadzać więcej zmian, sama zauważy, czy to jest dla niej dobre. Dobrze zbilansowana dieta roślinna może być bardzo urozmaicona, prowadzić do redukcji zbędnych kilogramów, ale również (ze względu na błonnik), bardziej efektywnego wypróżniają się :). O tym ostatnim aspekcie wiele osób na co dzień nie wspomina, ale dla mnie jako dietetyka jest to niezwykle ważna część zdrowia i samopoczucia i bez żadnych blokad pytam ludzi, czy zmienił się ich stolec po przejściu na dietę roślinną. Krok 2. Pokaż, że dieta roślinna jest zdrowa dla nas i dla planety. Przy zapoznawaniu kogoś z dietą roślinną, bardzo ważne jest pokazanie jej, że dieta roślinna to nie jest tylko zamiana kotleta na wegańskiego kotleta, jajecznicy na tofucznicę itp. Trzeba wprowadzić kilka ważnych rzeczy do konwersacji i uświadomić drugą osobę, że każda dieta może być zdrowa lub niezdrowa, wegańska też. Wszystko zależy od tego, co mamy na talerzu. Warto w tym czasie opowiedzieć o wartościach odżywczych niektórych grup produktów żywieniowych (np. strączkach, zielonych warzywach, orzechach) i wytłumaczyć, że mają większą wartość odżywczą niż pieczeń z seitana, czy wegańska kiełbaska (te wciąż mogą jednak stanowić niewielki dodatek do diety). Z tym krokiem może być Ci jednak łatwiej, jak ktoś już zaczyna gotować roślinnie i widzi po sobie dobre zmiany (np. ubytek nadprogramowych kilogramów, poprawa samopoczucia). Możesz przedstawić kilka aspektów zdrowotnych diety roślinnej (np. powiedzieć o niższym ryzyku chorób układu krążenia, nadciśnienia tętniczego, cukrzycy typu 2, niektórych typów nowotworów, np. raka prostaty, trzustki, czy żołądka). Opowiedzieć, jakie jest zdanie dietetyków na ten temat, przedstawić np. Polskie Towarzystwo Medycyny Stylu Życia, stanowisko Amerykańskiej Akademii Żywienia i Dietetyki lub pokazać artykuły na temat korzyści diety roślinnej. Możesz powiedzieć o związku spożycia mięsa przetworzonego (peklowanego, poddanego obróbce w wysokich temperaturach lub grillowanego) i czerwonego z występowaniem nowotworów, jednak wszystko zależy od tego, z kim rozmawiasz, bo zapewne sam wiesz, że nie do wszystkich osób trafiają te argumenty. Opowiedz o wpływie diety na zmiany klimatyczne i w jaki sposób zamieniając mięso na rośliny możemy im przeciwdziałać. To, co bym absolutnie poleciła to obejrzenie filmu Dawida Attenborougha Życie na naszej planecie. Można go obejrzeć na Netflix. Jest to niesamowity film o tym, jak bardzo niszczymy planetę i w jaki sposób możemy to naprawić. Każdy powinien go zobaczyć. Możesz pokazać go danej osobie / osobom jeszcze na początku zachęcania do zmiany diety albo nawet zanim zaczniesz próby z roślinnym jedzeniem. Koniecznie naciskaj na obejrzenie tego filmu. Opowiedz również o tym, jak Ty się czujesz i co dieta zmieniła w Twoim życiu. Ktoś może mi zarzucić w tym miejscu, że to są dowody anegdotyczne. Bo są. Jednak dla bliskiej nam osoby na początek może być ważniejsze to, jak my się czujemy i dlaczego jemy w taki sposób,…
Bądź na bieżąco z informacjami z bloga i odbierz prezent.
Zapisz się na newsletter.
Najnowsze przepisy i porady kuchenne
Uwielbiam zupy! I muszę przyznać nieskromnie, że moja wegańska zupa ogórkowa to po prostu mistrzostwo. Jest idealnie kwaśna – tak jak powinna być. A dzięki śmietanie słonecznikowej zupa ogórkowa zyskuje niesamowitą kremowość. I niekoniecznie musisz kupować gotową śmietanę wegańską. Możesz ją zrobić w domu tak po prostu z pestek słonecznika. To nic trudnego. Dodatek białka z tofu do zupy to prawdziwy game changer, bo z jednej strony ten posiłek może być zbilansowanym obiadem, czy kolacją, a z drugiej strony dodaje jej czegoś do przełamania smaku i urozmaicenia konsystencji. Wykorzystuj takie pomysły na posiłki w szczególności, kiedy chcesz, aby zupy były konkretnym daniem, były źródłem wapnia, albo kiedy zmagasz się z insulinoopornością. Składniki na 3-4 porcje zupy: @iwona_kibil_dietetyk Moja wegańska zupa ogórkowa to po prostu mistrzostwo. Jest idealnie kwaśna – tak jak powinna być. A dzięki śmietanie słonecznikowej zupa ogórkowa zyskuje niesamowitą kremowość. I niekoniecznie musisz kupować gotową śmietanę wegańską. Możesz ją zrobić w domu tak po prostu z pestek słonecznika. To nic trudnego. Dodatek białka z tofu do zupy to prawdziwy game changer, bo z jednej strony ten posiłek może być zbilansowanym obiadem, czy kolacją, a z drugiej strony dodaje jej czegoś do przełamania smaku i urozmaicenia konsystencji. #zupa #wegańskie #szybkieprzepisy #przepisy ♬ Dance You Outta My Head – Cat Janice Przygotowanie: To jest przepis na domową śmietanę słonecznikową, ale przeczytaj uwagę poniżej. Uwaga: do zupy dodaję śmietanę zrobioną tylko z pestek słonecznika i wody. Nie musisz dodawać pozostałych składników, jak wiesz, że zupa już je zawiera. Jak wykorzystujesz śmietaną słonecznikową do innych przepisów, możesz dodać oliwę i sok z cytryny. Przygotowanie: Takie proste przepisy znajdziesz również w moich jadłospisach:
Obecnie trudno mi w to uwierzyć, ale przez większość swojego życia (czyli jakieś 25 lat, bo przyjmijmy, że przed 12 rokiem życia nie miałam w głowie takich rzeczy ;), sądziłam, że pieczenie chleba jest trudne! Może Ty też tak myślisz? I wcale tak nie jest (a przynajmniej nie musi tak być)! To prawda, że trzeba zaplanować to trochę organizacyjnie, ale sam proces przygotowania chleba jest ogólnie prosty. I nie, nie potrzebujesz do tego nawet specjalnych maszyn, czy innych rzeczy. Wystarczą zakwas, składniki na chleb, Twoje ręce i piekarnik. Na początek zajmijmy się jednak wartością żywieniową chleba, bo chleb na zakwasie ma w sobie naprawdę wiele dobrego. Dlaczego chleb na zakwasie jest najlepszym rozwiązaniem przy wyborze pieczywa? Odpowiedzi na to pytanie jest co najmniej kilka: Każdy chleb na zakwasie ma swój unikalny smak. Smak zależy od rodzaju mąki użytej do wypieku chleba, oraz oczywiście zakwasu. Wszystko dzieje się dzięki procesom hydrolizy enzymatycznej w zakwasie. Ta jest prowadzona przez bakterie kwasu mlekowego. Bakterie kwasu mlekowego podczas fermentacji wytwarzają krótko łańcuchowe kwasy tłuszczowe takie, jak np. kwas mlekowy, octowy i propionowy. Fermentacja zakwasu zapewnia lepszy smak, aromat i lepszą teksturę chleba. Jednak to nie wszystko… Zakwas poprawia przyswajanie składników odżywczych ze spożywanych produktów. W mąkach i produktach zbożowych znajduje się kwas fitynowy, który obniża biodostępność składników mineralnych z produktów roślinnych (m.in. żelaza, cynku, magnezu). Kwas fitynowy może być jednak rozłożony przez enzymy fitazy, a te zostają aktywowane w środowisku kwaśnym. I tym sposobem zakwas obniża pH ciasta, aktywuje fitazy i zwiększa biodostępność składników mineralnych. Biorąc pod uwagę to, że mąki razowe są świetnym źródłem żelaza i cynku, to mamy idealne połączenie – źródło składników + poprawa biodostępności składników. Jak potrzebujesz jeszcze poprawić biodostępność żelaza, dodaj coś z witaminą C do kanapki (np. paprykę) i koniecznie posmaruj chleb jakąś pastą opartą na bazie nasion strączkowych. Oto przykład świetnej kanapki: Chleb razowy na zakwasie + hummus / pasta z fasoli lub soczewicy + świeże warzywa Nie możemy zapomnieć też, że oprócz tego, że bakterie pomagają nam w przyswajaniu składników, my pomagamy im w ich pracy. A dokładniej mówiąc dokarmiamy je. Mąki pełnoziarniste są źródłem cukrów fermentujących (oligosacharydów), które są słabo przyswajalne i fermentowane w jelicie grubym przy udziale bakterii. Te wykorzystują te cukry i produkując dla nas wspomniane wcześniej kwasy, obniżają ich ilość w produkcie. Dzięki temu mamy kwasy, ale mniej cukrów fermetujących. Oznacza to, że mamy mniejsze wzdęcia po posiłku 🙂 Tu dodam jeszcze jedną uwagę. Rodzaj mąki też ma duże znaczenie. Chleb żytni razowy jest świetny i zdrowy, ale jeżeli czujesz się po nim ciężko na żołądku, wypróbuj chleb orkiszowy. Ma mniej cukrów fermentujących, a sama fermentacja obniża w nim zawartość tych cukrów do tego stopnia, że jest dobrze tolerowany nawet przez osoby z zespołem jelita drażliwego. Oczywiście możesz wybrać też mieszankę różnych mąk lub np. mąkę graham. Próbuj różnych opcji! Kolejne ważne zalety? Chleb na zakwasie ma niższy indeks glikemiczny od innego pieczywa i po spożyciu czujemy większą sytość poposiłkową. Stosowanie zakwasu (zwłaszcza przygotowanego z mąki pełnoziarnistej) zmniejsza indeks glikemiczny chleba i tym samym zmniejsza przyrost glikemii poposiłkowej. Z takiego chleba cukry przyswajają się wolniej, bo pieczywo dłużej zostaje w żołądku. Także warto jeść chleb pełnoziarnisty na zakwasie przy zaburzeniach gospodarki glukozowej, a także zaburzeniach lipidowych. Wszystko zależy też oczywiście od tego, z czym jemy to pieczywo (przykład kanapki umieszczonej powyżej będzie dobrym rozwiązaniem). Ostatnia rzecz do dłuższa przydatność do spożycia, którą cechuje się chleb na zakwasie. Stosowanie zakwasu jest jedną ze starożytnych metod fermentacji ziarna. Dzięki kwaśnemu środowisku zawierającemu kwasy organiczne (tj. octowy, kapronowy, masłowy i propionowy) obniża się pH chleba i zostaje ograniczony rozwój szkodliwych drobnoustrojów (w tym Aspergillus, Fusarium, Monilia i Penicillium). Dzięki temu chleb ma dłuższą datę przydatności do spożycia. Wyświetl ten post na Instagramie Post udostępniony przez mgr Iwona Kibil dietetyk 🌱 (@iwonakibil_dietetyk) A teraz w końcu czas na mój przepis na mój chleb na zakwasie. Podaję Ci poniżej przepis na 2 duże bochenki chleba orkiszowego. Możesz oczywiście modyfikować go według swoich potrzeb. Ja uniwersalny przepis dostałam w spadku z zakwasem i modyfikuję go w zależności od tego, co mam w domu. Zakwas miałam pszenny, ale po kilku użyciach i dokarmianiu go mąką razową orkiszową zmienił swój image na orkiszowy. Orkiszowy chleb na zakwasie (orkiszowym): Mieszamy składniki suche. Dodajemy zakwas i stopniowo dodajemy wodę wyrabiając całość rękami. Przekładamy do foremek posmarowanych olejem i zostawiamy na około 8 godzin (czas wyrastania chleba zależy od temperatury). Po wyrośnięciu pieczemy w 200 stopniach Celsjusza (bez nagrzewania piekarnika) przez godzinę. Po wystudzeniu część chleba zostawiam, a większość porcjuję i mrożę. Mam porcje na kolejne 2 tygodnie. W tym czasie tylko co kilka dni dokarmiam zakwas, żeby przetrwał do następnego pieczenia 🙂
Czasem mamy ochotę po prostu na szybkie kanapki, ale brakuje nam pomysłu, co na nich położyć. Nie chce się nam poszukiwać przepisów w internecie, czy książkach kucharskich. A jeżeli już to zrobimy i znajdziemy przepis, który przypadnie nam do gustu, okazuje się, że jest skomplikowany, albo brakuje nam jakichś składników w domu. Zamiast tego zachęcam was do przygotowywania szybkich past kanapkowych ze składników, które mamy dostępne w domu. To mogą być proste 2-3 składnikowe pasty, które robi się na szybko. Poniżej jest moja prosta i szybka pasta kanapkowa. Zachęcam do eksperymentowania z nią modyfikacji! Podstawowe składniki: 1 szklanka pestek słonecznika – możesz zamienić na pestki dyni. Wrzuć pestki na suchą patelnię i podpraż do zarumienienia. 1/2 kostki tofu wędzonego – możesz zamienić na czerwoną soczewicę, tofu naturalne lub ciecierzycę. 80 g Pasty Bruschetty – jest to gotowa pasta przygotowana z pomidorów, oliwy i bazylii, ale możesz zamienić ją na pastę z suszonych pomidorów lub po prostu na suszone pomidory z oliwą i bazylią lub natką pietruszki. Może oliwki też się sprawdzą? Przygotowanie: Zmiksuj wszystko i dodaj świeżo zmielony pieprz. Uwaga do pasty: dodaj najpierw mniejszą ilość i sprawdź smak, bo te pasty zawierają sól. Jak przesadzisz z ilością pasty, dodaj po prostu więcej tofu, ciecierzycy lub soczewicy.
Mogłabym w tym miejscu zachwycać się pomysłem na idealne kawowe i czekoladowe muffiny, ale zamiast tego po prostu przejdę do przepisu. Po prostu spróbuj ich, jeżeli masz pozostałość kawy w kubku lub ochotę na coś czekoladowego z kremem. Krem możesz zamienić na inny, ale osobiście uważam, że ten z tofu świetnie do nich pasuje. Składniki na muffiny (8 większych lub 9 mniejszych): 1 szklanka mąki pszennej zwykłej, 1/2 orkiszowej pełnoziarnistej, 2/3 szklanki ksylitolu (lub cukru), trochę ponad 1/4 szklanki oleju rzepakowego, 1 szklanka napoju roślinnego, 2.5 łyżeczki proszku do pieczenia, Szczypta soli, 1 łyżka octu jabłkowego, 4 łyżki kakao, 0.5 szklanki przygotowanej kawy Przygotowanie: Do napoju sojowego dodajemy ocet jabłkowy i odstawiamy na jakiś czas (około 30 minut). W tym czasie napój się zważy i zrobi się z niego ukwaszone mleko.Mieszamy ze sobą wszystkie suche składniki. Dodajemy kawę, olej i przygotowany napój roślinny. Dokładnie mieszamy łyżką.Przygotowujemy 8-9 foremek na muffinki.Przelewamy ciasto do foremek i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 30 minut (najlepiej pod koniec pieczenia sprawdzić patyczkiem, czy gotowe).W tym czasie przygotowujemy krem i wstawiamy do lodówki, żeby się schłodził. Składniki na krem: 1 kostka tofu, 6 łyżek soku z cytryny, 6 łyżek syropu klonowego (warto spróbować, aby ocenić pod kątem swojego smaku) Przygotowanie: Miksujemy wszystko i opcjonalnie dodajemy więcej syropu lub soku po spróbowaniu. Wartość odżywcza: Jedna porcja (zależy, czy jest 8 czy 9 porcji z całości):245 – 275 kcal6,4 – 7,2 g białka8,7 – 9,8 g tłuszczów43 – 48 g węglowodanów Wyświetl ten post na Instagramie Post udostępniony przez Iwona Kibil dietetyk | dieta roślinna 🌱| książki | (@iwonakibil_dietetyk)
Azjatycka zupa, którą przygotujesz w mig Tę zupę robi się bardzo szybko, kiedy mamy już gotowy bulion. Jeżeli go nie masz, możesz zakupić gotowy w słoiczku (np. Winiary warzywny ma dobry skład, ale możesz użyć dowolnego bulionu). Jak nie masz pomysłu na bulion, zajrzyj do posta z przepisem na niego i zobacz, jak możesz go przygotować. Po przygotowaniu zawsze możesz go zamrozić, dzięki czemu będzie idealnym dodatkiem do dania na szybko. Do przygotowania tej zupy wykorzystałam makaron spaghetti z ciecierzycy. Można go kupić w Biedronce i tam też go znalazłam.Ciecierzyca ma to do siebie, że woda po jej ugotowaniu lub woda po ciecierzycy z puszki jest kremowa. Wykorzystałam więc ją do przygotowania szybkiego bulionu na zupę. Składniki na 2 porcje: Makaron spaghetti z ciecierzycy – tyle, ile zjesz. Może być też np. wymieszany makaron z ciecierzycy + inny (u mnie jest makaron z ciecierzycy + trochę soba). Makaron z ciecierzycy jest białkiem w tym daniu. Czosnek – 2 ząbki Papryka czerwona – 1 sztuka Świeża kapusta pekińska (ale może być też pakchoi i włoska pewnie też) – około 150 g Kapusta musi być świeża i „chrupiąca”. Papryczka chilli – 1/2-1 sztuki (w zależności, jak bardzo pikantne lubisz) Bulion – jeżeli masz własny lub zamrożony w pojemniczkach na kostki lodu – super. Jeżeli nie, możesz użyć takiego ze słoiczka. Ja dałam 2 kopiaste łyżeczki tego ze słoiczka. Oliwa – 1 łyżka Sos sojowy – 1,5 łyżki Imbir świeży – około 1,5-2 łyżki (w zależności, ile lubisz) Coś zielonego – np. posiekana natka lub szczypiorek. Przygotowanie: Poszatkuj czosnek, kapustę i paprykę. Wrzuć na patelnię na rozgrzaną oliwę i smaż do miękkości.W tym czasie wstaw wodę do gotowania makaronu. Daj więcej wody, bo przyda się do przygotowania zupy. Kiedy makaron będzie gotów (gotuje się przez około 4 minuty), odcedź go nad jakimś garnkiem lub innym pojemnikiem. Przyda się woda z niego.Do kapusty dodaj bulion, sos sojowy, a następnie przełóż ją do garnka z wodą po ugotowanym makaronie z ciecierzycy.Zagotuj jeszcze próbując, czy smak Ci odpowiada. Dodaj imbir. Może być większa ilość. Możesz też dodać posiekaną natkę pietruszki.Wymieszaj makaron z bulionem i gotowe 😎.Posyp czymś zielonym, np. natką, szczypiorkiem itp. Powodzenia z modyfikacjami! Śledź mnie na Instagramie, gdzie znajdziesz więcej inspiracji. Wyświetl ten post na Instagramie Post udostępniony przez Iwona Kibil dietetyk | dieta roślinna 🌱 (@iwonakibil_dietetyk)
Czym jest poke bowl i czy można przygotować go w wersji roślinnej? Co warto dodać do poke bowl, aby tworzył on pełnowartościowe, smaczne i zdrowe danie? Sprawdź poniżej. Co to jest poke bowl? Zapewne spotkałeś się już z nazwą Buddha Bowl, czyli kolorowe miski pełne różnorodnych warzyw, marynowanego tofu i dressingu na bazie tahini, czy masła orzechowego. Jeżeli nie wiesz czym jest Buddha Bowl – koniecznie zajrzyj tutaj. Nazwa poke bowl pochodzi od słowa „pokrojone na kawałki” (oryginalnie odnosi się do plastrów lub kawałków surowej ryby). Danie wywodzi się z kuchni hawajskiej. Poke bowl łaczy w sobie smaku różnych kuchni: japońskiej, chińskiej, filipińskiej i portugalskiej. Na przełomie XIX i XX wieku imigranci, którzy przybyli z Azji na Hawaje w celach zarobkowych, rozpowszechnili swoje rodzime dania, a surowa ryba stała się nieodłącznym elementem kuchni hawajskiej. Tradycyjna wersja poke bowls została rozpowszechniona w latach 70.tych. Głównym składnikiem był pokrojony surowy tuńczyk, wodorosty oraz posiekane orzechy pekan. Ryż oraz pozostałe składniki, które występują we współczesnej wersji poke bowl, pojawiły się dopiero z czasem. Bazą współczesnego poke bowl jest ryż oraz ryba. Często poke bowl porównywane jest do zdekonstruowanego sushi. Jednak w poke bowl, ryż jest gorący, podczas gdy ryba, oryginalnie z nim podawana, jest zimna. Pozostałe składniki poke bowla to: warzywa, owoce, dressing (z azjatyckim twistem, czyli sos sojowy, olej sezamowy). Czy można przygotować poke bowl w wersji roślinnej? Tak. Przygotowanie poke bowl w wersji roślinnej jest proste, a co więcej, taki bowl możesz przygotować z resztek z poprzedniego dnia. Jeżeli masz przygotowane marynowane/ pieczone lub smażone tofu, wystarczy podać je na ciepłym/ podgrzanym ryżu i dodać ulubione warzywa. Smak podkręcisz, dodając dowolny dressing. Jeżeli lubisz smaki azjatyckie, warto do bowla dodać marynowany imbir, pędy bambusa, czy glony wakame. Czy potrzebuję skomplikowanych składników do przygotowania takiego bowla w wersji roślinnej? Oczywiście, że nie 🙂 . Jeżeli nie masz dostępu do azjatyckich składników, takich jak pędy bambusa, marynowany imbir, itp., lub po prostu ich nie lubisz, zawsze możesz przygotować poke bowl na swój własny sposób, używając łatwo dostępnych składników, nawet tych typowo polskich (np. kiszonki). Czy są jakieś zasady komponowania poke bowl? Tak naprawdę, to jakie składniki dodasz do poke bowl, zależy od Ciebie. Jeżeli jednak chcesz przygotować bowl, na podobieństwo oryginalnego przepisu, trzymaj się podstawowych zasad: 1. Podstawą jest ryż Oryginalnie poke bowl podawany jest z gorącym ryżem oraz rybą. Możesz użyć ryżu jaśminowego, ryżu do sushi, ryżu brązowego, lub zastąpić go makaronem soba, lub ryżowym. Podstawą poke bowl jest ryż, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby ryż zamienić na ciepłe ziemniaki, czy pieczone bataty – przygotowując w ten sposób polską wariację. Możesz również użyć: Komosy ryżowej, Ugotowanej kaszy – jęczmiennej, gryczanej, pęczak. 2. Źródło białka Oryginalnie, poke bowl podawany jest z surową rybą. W wersji roślinnej, jako źródło białka dodaj: Tofu lub tempeh – marynowany wg Twoich preferencji, możesz go również usmażyć/ upiec/ grilować, Ugotowane nasiona strączkowe (ciecierzyca, fasola, soczewica, edamame), Kiełki nasion strączkowych, np. kiełki fasoli mung (dostępne w większości marketów). 3. Kolorowe dodatki (warzywa, owoce, orzechy i przyprawy) Świeże warzywa i owoce: pokrojona papryka, awokado, edamame, zielona fasolka szparagowa, rzepa, rzodkiewka, pomidory, marchewka, ogórek, pokrojone mango. Orzechy, nasiona i przyprawy: podprażone orzechy nerkowca, pestki słonecznika, dyni, podprażone nasiona sezamu, sos sojowy, imbir, pasta parykowa Gochujang. Pikantne dodatki; możesz tu użyć posiekanej papryczki chili, jalapeños, lub wasabi. Jeżeli nie możesz lub nie lubisz pikantnych potraw, ten dodatek możesz pominąć. Marynowane warzywa: rzepa, cebula, ogórek, imbir. Posiekany szczypiorek, cebula dymka – posyp swój bowl posiekanym szczypiorkiem tuż przed podaniem. Nie zapomnij o zielonych warzywach, które są świetnym źródłem żelaza. Możesz dodać: ugotowany brokuł, ugotowaną fasolkę szparagową, świeże liście rukoli, roszponki, czy podduszony jarmuż. 4. Dressing W wersji roślinnej przygotuj dressing na bazie zdrowych tłuszczy roślinnych, np: Masło orzechowe (dressing w połączeniu z srirachą i sosem sojowym), Tahini (dressing w połączeniu z srirachą), Awokado, Oliwa. Możesz również dodać odrobinę majonezu roślinnego i połączyć go z sosem sriracha, lub innym ostrym sosem. Przed Tobą dwie proste wersje poke bowl w wersji roślinnej. Wykorzystane produkty kupisz niemal w każdym sklepie. Wykorzystałam głównie świeże warzywa, ale możesz również dodać podduszoną kapustę czerwoną, kiszone lub marynowane warzywa. Tak naprawdę te bowle powstały ze składników, które miałam w lodówce. Poke bowl z tofu Składniki: Tofu naturalne Mango świeże pokrojone Pokrojone awokado Pokrojona papryka Garść rukoli Ogórek pokrojony w paski przy pomocy obieraczki do warzyw Ugotowane edamame rzodkiewka Ugotowany ryż Czarny sezam Posiekany szczypiorek Dressing: Odrobina majonezu roślinnego Sos sriracha Sok z limonki Sos sojowy Przygotowanie: W czasie, gdy gotujesz ryż, pokrój tofu w kostkę, dopraw solą oraz pieprzem. Podsmaż na niewielkiej ilości oleju sezamowego, Możesz również tofu upiec w piekarniku. Warzywa pokrój dowolnie i ułóż na talerzu. Składniki na dressing (proporcje wg upodobań, dressing powinien być dosyć gęsty), wymieszaj dokładnie. Ugotowany ryż przełóż na talerz. Całość posyp ziarnami sezamu i posiekanym szczypiorkiem. Polej przygotowanym dressingiem. Poke bowl z ciecierzycą Składniki: Makaron soba Ugotowana ciecierzyca Marchewka pokrojona przy pomocy obieraczki do warzyw Ogórek Pomidorki koktajlowe Papryka Ugotowana fasolka szparagowa Płatki chili Rukola Szczypiorek Posiekane orzechy nerkowca Dressing orzechowy: masło orzechowe woda sos sojowy sok z limonki Przygotowanie: Makaron ugotuj. Na talerzu ułóż pokrojone warzywa, ugotowaną fasolkę i makaron. Posyp posiekanymi orzechami, płatkami chili i polej przygotowanym dressingiem.
Podcasty
Ten odcinek podcastu przeznaczony jest bilansowaniu jod na diecie roślinnej.Z podcastu dowiesz się, jakie znaczenie jod ma w naszym organizmie (za co jest odpowiedzialny), jakie są skutki jego niedoborów i nadmiarów, jakie mamy źródła jodu w diecie, jak wygląda spożycie i status jodu w organizmie wegan i wegetarian i jak zbilansować dietę, aby nie dopuścić do jego niedoborów. Zapraszamy Cię do naszego podcastu, w którym rozmawiamy na temat diety roślinnej, i zdrowiu. Możesz posłuchać nas na: Słuchaj na Spotify Słuchaj na Apple Podcast Słuchaj na Google Podcast Odcinek podcastu powstał w partnerstwie z marką suplementów diety Naturell, która jest sponsorem podcastu.www.naturell.pl/ Badania i istotne odnośniki wspomniane w podcaście: doi: 10.1093/nutrit/nuac032.doi: 10.3390/nu12061606.doi: 10.3390/nu15051163doi: 10.3390/nu14112209 Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 16 września 2010 r. w sprawie substancji wzbogacających dodawanych do żywności.
Dieta ketogenna pierwotnie została zaprojektowana w celu wspierania leczenia padaczki lekoopornej u dzieci i wciąż jest skuteczną metodą niefarmakologicznego leczenia tej choroby. Oprócz padaczki dieta ketogenna stosowana jest też przy dwóch wadach metabolizmu: deficycie kompleksu dehydrogenazy pirogronianowej i deficycie transportera glukozy GLUT1. W przypadku tych chorób i wad metabolizmu dieta ketogenna ma działanie terapeutyczne. Jednak w ostatnich latach zainteresowanie dietą ketogenną wzrosło zarówno w środowisku naukowym, jak i wśród osób niezwiązanych z nauką i influencerów. Jest promowana jako zdrowa dieta, łatwa do użycia przy redukcji masy ciała, czy korzystna dla pracy mózgu i funkcji poznawczych. Czy warto stosować dietę wegańską w wersji “keto”? Dieta “keto” jest ostatnio na tyle popularna, że doczekała się nawet swoich modyfikacji w wersji wegańskiej. Tylko czy aby na pewno stosowanie jej w takiej wersji jest bezpieczne? Temat ten omawiam w nowym odcinku podcastu, który jest dostępny tutaj. Do tego odcinka podcastu zmotywowały mnie osoby pytające się o bezpieczeństwo stosowania diety ketogennej w wersji wegańskiej oraz pacjenci zgłaszający się z pytaniami o tę dietę. Ja przyznam się, że jeszcze kilka lat temu na słowo „keto” miałam odruch przewracania oczami. Obecnie po przejrzeniu badań i publikacji na temat tej diety moje postrzeganie jej jest nieco inne. Oprócz zasadności jej stosowania w przypadku padaczki lekoopornej i niektórych wad metabolizmu, nie mogę pominąć przeglądów badań, w których dieta ta miała pozytywne efekty na niektóre parametry metaboliczne i redukcję masy ciała. Jednak czy to znaczy, że zalecałabym ją osobiście? Ponieważ dieta „keto” jest obecnie dość popularna, jej wersja wegańska może wydawać się atrakcyjnym sposobem odżywiania. Tym bardziej że przeglądając social media i przepisy kulinarne, można utwierdzić się w przekonaniu, że ta dieta może być stosowana w nawet w wersji wegańskiej. Tylko czy dieta „keto” w wersji wegańskiej miałaby takie same efekty jak dieta ketogenna oparta na produktach odzwierzęcych? W podcaście omawiam cel stosowania diety ketogennej, krótką historię jej zastosowania w przypadku padaczki, przeglądy badań na temat korzyści i zagrożeń zdrowotnych oraz oczywiście moje spostrzeżenia na temat diety keto w wersji vegan. Zapraszam na kanały Spotify, iTunes, Google Podcast. Na moim Instagramie możesz również zajrzeć do postów na temat diety wegańskiej keto. Wyświetl ten post na Instagramie Post udostępniony przez Iwona Kibil dietetyk | dieta roślinna 🌱| książki | (@iwonakibil_dietetyk) Wyświetl ten post na Instagramie Post udostępniony przez Iwona Kibil dietetyk | dieta roślinna 🌱| książki | (@iwonakibil_dietetyk)
Jak wyglądają niezależne badania suplementów w Polsce? Rozmawiamy z Fundacją Badamy Suplementy o badaniach suplementów diety. Na co zwracać uwagę podczas zakupu suplementu, jak zgłaszać produkt do badania, gdzie sprawdzać wyniki. Czym różni się suplement diety od leku. Pamiętacie raport Najwyższej Izby Kontroli (NIK) z losowego badania suplementów diety? Stwierdzono wtedy szereg nieprawidłowości w zbadanych losowych próbkach suplementów, m.in. w suplementach z probiotykami wykryto inne szczepy drobnoustrojów od tych zadeklarowanych na opakowaniu (a nawet bakterie kałowe w jednym produkcie; badano 11), w 89% próbek nie stwierdzono stabilności żywych bakterii probiotycznych. W próbkach innych preparatów stwierdzono substancje szkodliwe, mogące mieć wpływ alergenny i rakotwórczy. Z badania TNS Polska (przeprowadzonego w 2014 roku) wiemy, że aż 41 procent badanych przypisało suplementom diety właściwości lecznicze i 50 procent badanych uważało, że są to produkty przebadane. Niestety jest dużo nieuczciwych praktyk w oznakowaniu preparatów sprzedawanych w internecie. Opakowania suplementów mogą wprowadzać konsumentów w błąd. Można pomylić je z lekami, a przecież według prawa są środkiem spożywczym, więc producenci nie mają nakazu przeprowadzenia państwowych badań ich składu i bezpieczeństwa przed dopuszczeniem do obrotu. W praktyce może to oznaczać, że suplement, na który trafimy nigdy nie był przebadany laboratoryjnie. Nie wiemy, czy jego skład jest zgodny z informacją na opakowaniu, oraz czy nie stanowi on zagrożenia dla zdrowia. W odpowiedzi na potrzeby i wyzwania konsumentów powstała Fundacja Badamy Suplementy, która prowadzi niezależne badania suplementów. Mieliśmy z Michałem przyjemność porozmawiać ostatnio z Maćkiem (założycielem fundacji) podczas podcastu, którym dzielimy się z wami. Możecie go posłuchać u nas na Spotify, Apple Podcast i Youtube. Tego podcastu możesz słuchać również na Spotify i ITunes.
W tym krótkim filmiku pokażę Ci, jak zrobić zdrowy koktajl. Taki koktajl może być nie tylko napojem, ale po odpowiednim wzbogaceniu go możesz traktować go jako pełnowartościowy posiłek. Więcej moich filmików znajdziesz na moim kanale Youtube
< Tego podcastu możesz słuchać również na Spotify i ITunes.
<< Tego podcastu możesz słuchać również na Spotify i ITunes.